Do tej pory Artiom Łaguta był jedynie cieniem swojego brata Grigorija, który od samego początku sezonu spisuje się w Speedway Ekstralidze fenomenalnie. Nie licząc jednego nieudanego biegu, Artiom w pojedynku z PGE Marmą Rzeszów był pewnym punktem zespołu dowodzonego przez Jarosława Dymka. Rosjanin na swoim koncie zgromadził 10 punktów i bonus a Włókniarz wygrał 47:43. - Jestem bardzo zadowolony po dzisiejszym meczu. To jest dla mnie niesamowita sprawa, ale przyznam, że ciężko było. Rzeszów postawił solidny opór. Spodziewałem się, że będzie ciężko, bo Rzeszów to mocna drużyna - mówił po spotkaniu rozpromieniony 20-latek.
Niewiarygodne wrażenie na kibicach obecnych na meczach w Częstochowie wywierał Grigorij Łaguta, który szarżował przy samym "płocie", niekiedy ocierając się tylnym kołem o gumowe zakończenia dmuchanych band. W niedzielę młodszy o sześć lat od Grigorija Artiom nie był w tym aspekcie od brata gorszy. Między innymi dzięki takiemu manewrowi wyprzedził on Rafała Okoniewskiego w czternastym biegu. - Wypuszczałem się pod samą bandę, bo dobrze się tam jeździ. Po prostu jadę prosto tam i jadę do przodu. Cała filozofia - skromnie stwierdził Artiom Łaguta. Nie potrafił on jednak wyjaśnić dlaczego taka jazda jest niebywale efektowna.
Bracia Łagutowie łącznie dla Włókniarza w tej konfrontacji wywalczyli 20 punktów. Nie straszny był im nawet Jason Crump. Trzykrotnego mistrza globu rodem z Antypodów Rosjanom udało się pokonać w siódmej odsłonie dnia podwójnie. - Wygraliśmy z Crumpem, więc pokazaliśmy, że można to zrobić i Jasona da się pokonać. Jestem dumny z tego, że wraz z bratem udało nam się wygrać z tak utytułowanym żużlowcem - komentował nasz rozmówca.
Artiom Łaguta w końcu ma powody do zadowolenia
Młodego reprezentanta Włókniarza podpytaliśmy także o cykl Grand Prix. W pierwszym turnieju w Lesznie Łagucie kompletnie się nie wiodło. Na stadionie im. Alfreda Smoczyka Artiom nie wywalczył ani jednego punktu. - Jeśli chodzi o Grand Prix to będzie lepiej. W Lesznie miałem problem z silnikami. Nowe tłumiki mi pasują, tylko nie potrafiłem odgadnąć, co się działo z moimi silnikami i nie mogłem ich dobrze dopasować do leszczyńskiego toru. Moje motocykle nie szły ani ze startu, ani na dystansie. Mam nadzieję, że w Goeteborgu będzie lepiej - ocenił.
- Liczę, że to będzie przełomowe spotkanie dla mnie - takimi słowami zakończył naszą rozmowę Artiom Łaguta.