W dwudziestym wyścigu tego turnieju wychowanek tarnowskich Jaskółek upadł na tor. Co prawda później 26-latek wystartował w kilku spotkaniach ligowych, ale ciągle nie jest w pełni zdrowia. - Po upadku w Lesznie nie jest on w najlepszej formie. Dużo jest miejsc, w których Janusz odczuwa ból. Nie widać poprawy i nie jest bardzo dobrze. Pojedzie on w Goeteborgu i będzie walczył, ale po zawodach zrobi sobie tydzień przerwy. On potrzebuje tego do wyleczenia się. Nie ma nic złamane, ale odczuwa ból w żebrach, płucach oraz wielu innych narządach wewnętrznych. Boli go też prawe biodro i ma kłopoty z chodzeniem. On jest ciągle tym samym zawodnikiem. Próbuje jeździć, ale nie jest w stanie tego robić na 100 procent - powiedział Krzysztof Cegielski. - Janusz chce spróbować, ale nie czuje się wystarczająco dobrze. Z taką dyspozycją nie można startować w polskiej i szwedzkiej lidze. Wiemy, że Grand Prix Szwecji będzie ostatnią imprezą przed przerwą. Potem zobaczymy się z lekarzem i będziemy mieli czas na leczenie - dodał menedżer zawodnika.
Dla Janusza Kołodzieja sobotnie zawody będą pierwszym startem na torach jednodniowych. - To będzie nowe doświadczenie dla niego, ale nie widzę żadnych powodów, dla których miałyby być z tym jakieś problemy. Bardziej martwię się o jego zdrowie i kondycję. Ten rodzaj torów jest bardzo różny. Musimy dobrze mu się przyglądać przez całe zawody. Trzeba być bardziej skupionym na nim niż na normalnym torze. Będę w Goeteborgu i spróbuję pomóc Januszowi. Reszta będzie normalnie. Tor ma dwa łuki i cały czas trzeba jechać w lewo - powiedział Cegielski.