Echa pojedynków zielonogórsko - leszczyńskich (lata 2008, 2009, 2010)

Potyczki zielonogórsko - leszczyńskie to mecze, które śmiało można określić mianem wielkich żużlowych klasyków. Spotkania Falubazu i Unii należą do najbardziej emocjonujących w Speedway Ekstralidze. Jak przebiegała rywalizacja tych dwóch ekip na przestrzeni ostatnich kilku lat?

Sezon 2008: Zdecydowanie dla Unii

W 2008 roku obie ekipy sięgnęły po medale Drużynowych Mistrzostw Polski. Zanim to jednak nastąpiło, jeźdźcy ówczesnego ZKŻ-u Kronopol i Unii aż czterokrotnie stanęli ze sobą w szranki. Trzykrotnie górą byli leszczynianie, którzy wygrali oba mecze w zasadniczej części sezonu, a w pierwszej rundzie fazy play-off na swoją korzyść rozstrzygnęli dwumecz o awans do półfinału. Ostatecznie w najlepszej czwórce Speedway Ekstraligi znalazł się również klub z Zielonej Góry, który uzyskał wówczas najkorzystniejszy bilans spośród pokonanych zespołów. Składy obu drużyn dość znacząco różniły się od aktualnych; w barwach klubu spod znaku Myszki Miki startowali wtedy Grzegorz Walasek, Fredrik Lindgren, czy Niels Kristian Iversen. Unię reprezentowali m.in. Leigh Adams, bracia Kasprzakowie oraz Adam Shields.

1 czerwca 2008 ZKŻ Kronopol Zielona Góra - Unia Leszno 36:57

Po raz pierwszy w sezonie 2008 żużlowcy Unii i ZKŻ-u Kronopol zmierzyli się ze sobą w ramach siódmej rundy Drużynowych Mistrzostw Polski. Nie był to delikatnie mówiąc najlepszy występ podopiecznych Aleksandra Janasa. Zielonogórzanie na swoim torze spisywali się bardzo źle i przegrali różnicą aż 21 punktów. Fatalnie zaprezentowali się Piotr Protasiewicz, Fredrik Lindgren i Grzegorz Walasek. Fantastyczne występy zanotowali natomiast Rafał Dobrucki i Grzegorz Zengota. Jak się później okazało, był to etap poszukiwania optymalnych rozwiązań dotyczących przygotowania toru przy ulicy Wrocławskiej. W barwach świetnie spasowanej z nawierzchnią Unii na pochwałę zasłużyli praktycznie wszyscy zawodnicy.

W sezonie 2008 zielonogórzanie bardzo często musieli oglądać plecy leszczynian

28 sierpnia 2008 ZKŻ Kronopol Zielona Góra - Unia Leszno 49:40

Szansę do rewanżu jeźdźcy spod znaku Myszki Miki otrzymali w pierwszej rundzie fazy play-off. ZKŻ Kronopol w zasadniczej części sezonu zajął czwarte miejsce, Unia sklasyfikowana została "oczko" wyżej. Zielonogórzanie do potyczki z rywalem zza miedzy podeszli mocno osłabieni. Kontuzji doznał Rafał Dobrucki, w dodatku w meczu nie mógł wystąpić Niels Kristian Iversen. Mimo tego przyszli brązowi medaliści Drużynowych Mistrzostw Polski spotkanie rozpoczęli od mocnego uderzenia, po trzech biegach prowadząc już 15:3. Leszczynianie w dalszej fazie zawodów spasowali się z torem i nawiązali równorzędną walkę z ZKŻ-em, przegrywając ostatecznie 40:49. Liderzy Unii (Adams, Kasprzak i Hampel) nie wypadli oszałamiająco. Każdy z nich na torze pojawił się sześciokrotnie, a łącznie zdobyli 30 punktów. Fantastyczne występy zanotowali natomiast Walasek i Zengota, których wydatnie wspierali Protasiewicz i Lindgren.

Grzegorz Walasek (kask czerwony) był w ostatnich latach jednym z najlepiej punktujących zawodników w potyczkach leszczyńsko - zielonogórskich

W rewanżu na torze w Lesznie górą byli miejscowi, którzy wygrali 54:38 i wyeliminowaliby żużlowców z Grodu Bachusa, gdyby nie przepis o tzw. "lucky loserze". ZKŻ Kronopol dzięki najkorzystniejszemu bilansowi wśród pokonanych zespołów również awansował do półfinału, w którym przegrał z Unibaksem Toruń. Unia uporała się natomiast ze Złomreksem Włókniarzem Częstochowa. W finałowej potyczce Damian Baliński i spółka musieli jednak uznać wyższość torunian. ZKŻ Kronopol w dwumeczu o trzecie miejsce pokonał jeźdźców spod Jasnej Góry i zdobył pierwszy od siedemnastu lat medal DMP.

Sezon 2009: Jedyny stracony bonus

Rok później drużyny z Zielonej Góry i Leszna należały do faworytów ligi, a ich rywalizację z czystym sercem uznać można było za jedną z najbardziej pasjonujących. Falubaz (który do sezonu 2009 przystąpił pod historyczną nazwą) i Unia w zasadniczej części sezonu stoczyły wspaniały dwumecz zakończony dwupunktowym zwycięstwem leszczynian. Jak się później okazało, przyszli mistrzowie Polski z Zielonej Góry punktu bonusowego za lepszy bilans w bezpośrednich pojedynkach nie zdobyli tylko w konfrontacji z Unią.

24 lipca 2009 Falubaz Zielona Góra - Unia Leszno 46:44

To był niesamowity, trzymający w napięciu mecz, z którego zapamiętany zostanie przede wszystkim niesamowity występ Jarosława Hampela. Lider leszczyńskiej Unii zdobył wówczas 17 punktów i uratował swojej drużynie wynik w obliczu raczej nierzucającej na kolana postawy Adamsa i Kasprzaka oraz fatalnej jazdy Balińskiego. W zielonogórskim zespole na uwagę zasługuje niezwykle wyrównany występ całej drużyny. Poza Nielsem Kristianem Iversenem i młodziutkim, zupełnie wtedy jeszcze niedoświadczonym Patrykiem Dudkiem, wszyscy zawodnicy klubu spod znaku Myszki Miki zdobyli nie mniej niż 8 i nie więcej niż 11 punktów. Falubaz wygrał dwoma "oczkami", a jako że na torze w Lesznie przegrał czterema, punkt bonusowy powędrował do województwa wielkopolskiego.

W 2009 roku oba mecze były niezykle zacięte i wyrównane

W dalszej części sezonu obu ekipom wiodło się różnie. Unia Leszno w pierwszej rundzie fazy play-off odpadła w starciu z Cognorem Włókniarzem Częstochowa i sezon zakończyła na piątym miejscu. Falubaz wyeliminował kolejno Caelum Stal Gorzów i Polonię Bydgoszcz, by w wielkim finale Speedway Ekstraligi pokonać Unibax Toruń i zdobyć pierwszy od osiemnastu lat, a piąty w historii, tytuł Drużynowego Mistrza Polski.

Sezon 2010: Detronizacja mistrza

2010 rok przyniósł małą rewolucję w składach obu zespołów. Po zdobyciu mistrzowskiego tytułu Zieloną Górę dość niespodziewanie opuścił kapitan klubu spod znaku Myszki Miki, Grzegorz Walasek. Jego miejsce zajął wypożyczony z Częstochowy Greg Hancock. Ponadto Grzegorz Zengota przestał być juniorem i ciężar zdobywania młodzieżowych punktów spadł na barki Patryka Dudka. W Lesznie postanowiono pójść na wymianę z imienniczką z Tarnowa. Krzysztof Kasprzak przeszedł do klubu spod znaku Jaskółki, a ekipę Byków wzmocnił Janusz Kołodziej. Kibice Unii Leszno wkrótce mieli przekonać się o tym, jak fantastyczny był to transfer.

Janusz Kołodziej walnie przyczynił się do mistrzostwa Polski zdobytego w 2010 roku przez Unię Leszno

Kołodziej wespół z Adamsem, Hampelem i Balińskim, wydatnie wspierani przez zawodników drugiej linii, stworzyli dream team, który jak burza przeszedł rozgrywki Speedway Ekstraligi, w pełni zasłużenie zdobywając złoty medal DMP. Zielonogórzanie cały sezon zawodzili, w zasadniczej części sezonu zajęli dopiero piąte miejsce, ale "obudzili się" w fazie play-off i doszli do finału, w którym musieli jednak uznać wyższość rywali zza miedzy.

20 czerwca 2010 Falubaz Zielona Góra - Unia Leszno 39:51

Żużlowcy z Grodu Bachusa sprawili spory zawód swoim kibicom, którzy spodziewali się fantastycznego pojedynku z rozpędzoną Unią. Mistrzowie Polski bardzo słabo rozpoczęli spotkanie i nie mieli praktycznie nic do powiedzenia w starciu z fantastycznie dysponowanymi leszczynianami. Doszło już nawet do tego, że podopieczni Romana Jankowskiego prowadzili 42:18. Falubaz zaserwował jednak bardzo licznie zgromadzonej publiczności istny "łabędzi śpiew", bardzo dobrze spisując się w końcówce spotkania. Hancock i spółka podwójnie wygrali trzy z pięciu ostatnich wyścigów i rozmiary porażki zmniejszyli do możliwych do zaakceptowania. Unia wygrała 51:39, a żaden z seniorów przywdziewających plastron z Bykiem na piersi nie zdobył mniej niż 8 punktów. W zielonogórskiej ekipie koło dwucyfrowej zdobyczy punktowej "zakręcili się" Hancock, Dobrucki i Protasiewicz, ale wszyscy oni pojechali po sześć wyścigów. Nieźle zaprezentował się Patryk Dudek.

W sezonie 2010 Unia była nie do zatrzymania

19 września 2009 Falubaz Zielona Góra - Unia Leszno 39:51

Jak to się stało, że tak mizernie spisujący się w rundzie zasadniczej Falubaz drugi rok z rzędu awansował do finału Drużynowych Mistrzostw Polski? Dość powiedzieć, że po odprawieniu z kwitkiem żużlowców z Gorzowa i Wrocławia, podopieczni Piotra Żyto w finale natknęli się na będącą w sztosie Unię Leszno. Scenariusz decydującej batalii nie był trudny do przewidzenia. Byki nie dały szans Falubazowi, wygrywając już w pierwszym, wyjazdowym meczu wielkiego finału. A ten, trzeba przyznać, naprawdę mógł się podobać, bo na inaczej niż zazwyczaj przygotowanej nawierzchni dało się ścigać i zawodnicy skrzętnie to wykorzystywali. Koniec końców mecz zakończył się takim samym wynikiem jak w zasadniczej części sezonu. W ekipie Falubazu przeciętnie pojechali wszyscy oprócz Hancocka i Dudka, a spośród leszczynian na pochwałę nie zasłużył wyłącznie Troy Batchelor. Unia w rewanżu na własnym torze dopełniła formalności i wygrywając 39:27 odebrała Falubazowi tytuł Drużynowego Mistrza Polski.

W ubiegłorocznym wielkim finale Unia nie dała Falubazowi żadnych szans

Sezon 2011: Jak będzie?

Przed sezonem 2011 w składach obu ekip doszło do kilku znaczących zmian. Stało się tak zwłaszcza w Zielonej Górze, gdzie zabrakło już miejsca dla Lindgrena i Iversena, zamiast których ściągnięto Andreasa Jonssona i Jonasa Davidssona. Trenera Żyto zastąpił selekcjoner kadry narodowej Marek Cieślak i Falubaz urósł do miana absolutnego faworyta do medalu w tegorocznej edycji Speedway Ekstraligi. Kroczący od zwycięstwa do zwycięstwa klub spod znaku Myszki Miki dostał jednak ostatnio tęgie lanie w Gorzowie, a i poważna kontuzja Rafała Dobruckiego nie ułatwia zadania aktualnym wicemistrzom Polski. Na tę chwilę Falubaz z pięcioma zwycięstwami zajmuje jednak pierwsze miejsce w tabeli.

Głównym zmartwieniem szefostwa leszczyńskiego klubu było zakończenie kariery przez Leigh Adamsa. Symbol zespołu spod znaku Byka postanowił zawiesić kevlar na kołku i oczywistym się stało, że Unia nie będzie już tak mocna, o ile nie znajdzie godnego zastępstwa za Australijczyka. I chyba nie znalazła, bo Adam Skórnicki to jednak nie jest zawodnik tego formatu co Adams. W miejsce leszczyńskiego matadora wskoczył więc Jurica Pavlic, a Unia mimo nieco słabszej dyspozycji Kołodzieja i Balińskiego radzi sobie całkiem nieźle i w tabeli zajmuje czwarte miejsce.

Jak będzie w niedzielę, kiedy to ekipy z Leszna i Zielonej Góry po raz 83 staną naprzeciw siebie? Pewne jest jedynie to, że wzorem lat ubiegłych emocji z całą pewnością nie zabraknie!

Źródło artykułu: