Barłomiej Czekański - bez hamulców: Zrobili z nas wariata i teraz są persona non grata

Szok! A jednak! Wbrew wcześniejszym ustaleniom z naszym środowiskiem żużlowym, GKSŻ Piotra Szymańskiego (z prezesem PZM Andrzejem Witkowskim w tle) niespodziewanie i nagle, jednostronnym dekretem, wprowadziła od 22 maja nakaz startu w Polsce na nowych, cichszych, za to trefnych tłumikach! Bo jak dotąd... nikt się jeszcze na nich nie zabił (a więc tfu, tfu, odpukać, wszystko jeszcze przed nami?!).

W tym artykule dowiesz się o:

Niezawodny kolorowy jeździec Sławek "Drabol" Drabik tak po swojemu to skomentował na SportowychFaktach.pl:

"Jestem, hm, zajebiście zadowolony (śmiech). Ja musiałem pożyczyć nowy tłumik, żeby móc przygotować się do niedzielnego meczu. Inaczej byłby problem. Pożyczyłem tłumik od pana Psikutasa (śmiech). Jedno jest pewne, wielkiego ścigania na tym nie będzie. Grand Prix w Lesznie pokazało, że specjalnej walki na torze nie było. Jest kontakt na starcie, a potem fury słabną i są problemy i wyprzedzaniem. Nie ma o czym gadać, nowe tłumiki na pewno zabijają widowisko. Po tyłku dostają też silniki, przez co rosną wydatki zawodników!".

Tak więc "Drabol" pożyczył nowy tłumik od jakiegoś pana Psikutasa, zapewne z Czewy. Ja zaś do motocykla, który składa dla mnie Tomek Gollob (składa, składa i wciąż składa..., a mój żużlowy, he, he, talent się marnuje) też pożyczyłem owe nowe "ustrojstwo" - co by je wypróbować - od innego pana Psikutasa, ale z mego Wrocka. Nie wiedziałem, że to nazwisko jest tak popularne. Przypomniałem sobie, iż nawet jeden z kolesiów z filmu "Chłopaki nie płaczą" nazywał się Psikuta. Bez "s" na końcu. A Wam Drodzy Żużlowcy kto "sprezentował" nowe tłumiki?

I żeby nie było, bo ludożerka lubi przypinać mi różne łatki i przypisywać bad intentions, czyli złe intencje, a tu takich absolutnie nie mam, bo nigdy nie ośmieliłbym się i nie odważył nazwać psikutasem szanownego pana prezesa PZM Andrzeja Witkowskiego, równie szanownego pana przewodniczącego GKSŻ Piotra Szymańskiego czy szanownych działaczy FIM! Never!!!

A teraz kilka innych wypowiedzi z naszych niesamowitych, trzymających rękę na pulsie, SportowychFaktów.pl. To takie cytaty ku pamięci.

Krzysztof Cegielski, szef zawodniczego stowarzyszenia "Metanol" i menago Janusza Kołodzieja, sugeruje na łamach naszego portalu, że tak nagłe wprowadzenie obowiązku jazdy z nowymi tłumikami w polskiej lidze jest związane z układami na najwyższym szczeblu:

- Od początku widać, że nikt tutaj nie kieruje się racjonalnym podejściem, tylko własnymi interesami. Dlaczego teraz zostały wprowadzone nowe tłumiki w naszej lidze? Nie wiem. Pewnie był jakiś przymus "z góry". Istnieją tam jakieś powiązania znajomych, kolegów na tym szczeblu, ktoś komuś obiecał i tak się stało. Nie ma dla tych ludzi znaczenia to, że ktoś nie ma nowych tłumików i ma raptem kilka dni, żeby je zdobyć i nauczyć się w miarę bezpiecznie jeździć. Brakuje tutaj racjonalnych argumentów. Ja mogę tylko prosić i apelować o to, żebyśmy przygotowywali bezpieczne i twarde tory. Jeśli nie chcemy kolejnych kontuzji, a tych w tym roku jest naprawdę bardzo wiele, to musimy to wziąć pod uwagę. Mamy już sporo przykładów z różnych lig świadczących o tym, że nowe tłumiki sprawiają problemy, wypadków na nich było bardzo dużo. Nie chcę sobie wyobrażać co będzie się działo na niedoskonale przygotowanych torach w niższych ligach.

Tyle "Cegła". Rzeczywiście, na układy nie ma rady. Ktoś komuś obiecał, więc ten "ktoś" zrobił wszystko, by obietnicy dotrzymać. W ten sposób - według mnie - panowie Szymański z GKSŻ i Witkowski z PZM pokazali, że nie są (i chyba nie chcą być) prawdziwymi reprezentantami krajowego środowiska żużlowego, a - jak mniemam - czują się bardziej namiestnikami FIM i efemerydy UEM na Polskę. Jak ich poprzednicy, którzy kiedyś na rozkaz międzynarodowej centrali motorowej wprowadzili w naszym kraju szerokie tory - lotniska na sześcioosobowe wyścigi, na co wypięli się Anglicy, Szwedzi czy Duńczycy. I w latach 80. te lotniska zatrzymały prawidłowe szkolenie polskich adeptów speedwaya, a Bogusia Nowaka posadziło to na wózek inwalidzki, kiedy upadł i został przejechany właśnie w sześcioosobowym biegu. FIM się potem wycofała z tej durnoty. Mądra po szkodzie!

Teraz Szymański i Witkowski odczekali kilka tygodni, stwierdzili, że jeszcze nikt się przez nowe tłumiki nie zabił (tfu, tfu, wszystko przed nami?) i zrobili dobrze swoim koleżkom z FIM, wprowadzając ich śladem jednostronnym dekretem nowe, trefne "ustrojstwa" do przymusowego użytku także na torach w Polsce. I znów z podniesioną głową będą mogli sobie jeździć na wypasione fimowskie kongresiki np. do Kuala Lumpur lub w inne ciekawe miejsca. Bo to jest to, co tygrysy lubią najbardziej, prawda? Obaj panowie nadal więc będą "motorowymi działaczami światowymi i europejskimi" pełną gębą. A to tak smakuje.

Pamiętam jakiś wywiad prasowy z Szymańskim, w którym szef GKSŻ mówił, że intensywnie myśli, jak tu rozpropagować... kadłubowe mistrzostwa Europy. O tym duma, zamiast rozwiązywać problemy polskiego żużla! A co do ME, to Szymański z Witkowskim dbają o ekologię, o to, żeby było ciszej na speedwayowych stadionach i jak widać, walczą o to do upadłego, ale jakoś nie słyszałem o ich proteście przeciw temu, że np. półfinał IMEJ zorganizowano w niemieckim Guestrow na archaicznym torze pozbawionym bezpieczniejszych, dmuchanych band! Kontuzji pleców niedawno doznał tam młody Oscar Fajfer. Tylko stare, głośne tłumiki owym granatowomarynarkowym oficjelom nie pasują. Szczyt hipokryzji!!!

Europosłanka Joanna Skrzydlewska (Orzeł Łódź): "Regulaminu nie można zmieniać w trakcie rozgrywek. Dla mnie ta decyzja jest kompletnie sprzeczna z duchem sportu. Jeżeli mają takie ciśnienie, bo jakaś firma musi na tych tłumikach zarobić, to wprowadźmy je od rundy rewanżowej. A nie nagle dostajemy decyzję, że za pięć dni jedziemy na nowych tłumikach. To jest wypaczanie wyniku sportowego. Krew mnie zalała, kiedy dowiedziałam się o tej decyzji".

Wojciech Stępniewski: "To decyzja polityczna".

Władysław Komarnicki: "Cały czas zadaję sobie pytanie - komu imiennie zależało na tym, aby wprowadzić ten przepis na tak wariackich zasadach. Uważam, że żaden rozsądny człowiek nie postąpiłby w ten sposób!".

Prezes Stali Gorzów, pan Władysław, opowiedział mi, że kiedy te jego słowa ukazały się na www.sportowefakty.pl, to zadzwonił do niego Szymański i powiedział, iż czuje się nimi obrażony (przewodniczący GKSŻ ostatnio ciągle o coś jest obrażony, a tak naprawdę, to obraża nas wszystkich swoim sposobem działania w polskim żużlu!).

- Panie Bartku, to ja wtedy Szymańskiemu odpowiedziałem, że niech się modli, by nikomu nic się nie stało przez te tłumiki, bo pójdzie do kryminału! - relacjonował mi pan Komarnicki.

Piotr Dym (zawodnik Orła Łódź): "Nowe tłumiki są do dupy (śmiech). Nie, nie, żartuję. Oceniam je negatywnie, bardzo negatywnie. Nie wiadomo tak do końca, o co w tym wszystkim chodzi. Myślę, że Ekstraliga na tym może jeździć, bo tam mają pieniądze. Niestety, co poniektórych zawodników z niższych lig nie będzie na to stać i będą musieli pokończyć kariery. To jest problem. Nie jeździ się na nich lekko, są wymagające i ciężko jest je wyczuć".

Tak, czy siak, mleko zostało rozlane. Nie możemy odwołać Witkowskiego z PZM, bo już od 1989 roku na niego głosują siwowłosi z okręgów, głównie specjaliści od caravaningu właśnie, czy innej turystyki motorowej. Poprzedni prezes Roman Pijanowski (przynajmniej nazwisko fajne) okupował ten stołek aż 33 lata! Dramat! Nie mamy też kompetencji do odwołania z GKSŻ Szymańskiego, gdyż w tym kociołku rączka rączkę myje. Nie sądzę również, by w ramach towarzyskiego ostracyzmu żużlowcy i klubowi działacze przestali podawać Witkowskiemu i Szymańskiemu rękę na powitanie, za to co zrobili polskiemu speedwayowi. Bo żużlowcy i działacze to lizusy, jakich mało. Ale kibice mogą być bardziej honorowi i w ramach demokratycznych swobód i prawa do wyrażania swej opinii mogą na stadionie kulturalnie dać wyraz swojej dezaprobaty dla poczynań władz polskiego żużla, żeby pokazać im, że są one persona non grata w naszym speedwayu!!!

A więc na pohybel granatowomarynarkowym oficjelom z GKSŻ, PZM, FIM oraz ich nowym, trefnym tłumikom!!! Witkowski i Szymański muszą odejść!!! Tak twierdzę ja Bartek Czekański.

A przy okazji: jestem za tak głośnym teraz protestem kibiców piłkarskich, do których dołączają fani innych dyscyplin, także żużla. Sam się uważam za szalikowca piłkarskiego Śląska Wrocław, ale bliżej mi do dawnej nabojki Romka Zielińskiego, Piwki czy Jaskuły itd. niż do dzisiejszych białych kołnierzyków z krytej trybuny. No cóż, urodziłem się bandziorem i takim zdechnę ja oraz pchły moje, jak mawiał imć Onufry Zagłoba.

Ekstraliga dwóch prędkości

Pisałem o tym już gdzie indziej, ale powtórzę to teraz na SportowychFaktach.pl, bo z braku czasu i zdrowia dawno tu już nie występowałem. A więc: Wiem, że w żużlu jedna kontuzja lidera którejś z drużyn potrafi wywrócić tabelę do góry nogami. Jednak po tym co się na razie dzieje w naszej Ekstralidze uważam - i pewnie jest to wyznanie kontrowersyjne - że powinniśmy zmienić regulamin i do play off o drużynowe mistrzostwo Polski dopuścić wyłącznie Zielonkę, Gorzów, Toruń i Leszno. Reszta się nie nadaje. Niech więc ma ona swoje odrębne play off o utrzymanie. I co z tego, że dolna czwórka tabeli ambitnie walczy? Ambitnymi to jest wybrukowana słabsza pierwsza liga.

Mamy obecnie Ekstraligę dwóch prędkości, czyli podzieloną wyraźnie na górną czwórkę w tabeli (a nie w uzębieniu) oraz na odstającą od niej pod każdym względem czwórkę dolną. Wystarczy spojrzeć na indywidualne statystyki. W gronie dziesięciu najlepszych zawodników pod względem średniej punktowej z biegu, tylko dwóch jest z zespołów z dolnej czwórki: prowadzi Crump ze Stali Rzeszów (lecz to przecież trzykrotny mistrz świata!) - 2,556 pkt., a siódmy jest Bjerre ze Sparty - 2,214. W pierwszej piętnastce zaś znajdziemy jeszcze tylko na dwunastej pozycji Ułamka z Unii Tarnów - 2,038 i zaraz za nim Griszę Łagutę z Czewy - 2,032.

Na razie w tej czołowej piętnastce Toruń ma czterech swoich jeźdźców, acz najlepszy z nich Holta (2,200 pkt.) jest dopiero ósmy, Gorzów - trzech (w tym nieoczekiwanie Zagara - 2,000 pkt.!), Zielona - też trzech, a Leszno - tylko jednego (Hampela - 2,370), czyli tak, jak zespoły z gorszej połówki tabeli!!! Czy wiecie, że następny żużlowiec "Byków", Damian Baliński (1,750) jest w tej klasyfikacji dopiero dwudziesty trzeci?!

Czyżby na tej podstawie można by wysnuć wniosek, że ostateczna kolejność DMP ’2011 będzie wyglądała następująco: 1. Toruń, 2. Gorzów lub Zielona, 4. Leszno? Na razie w oficjalnej tabeli jest tak: 1. Zielona (ale ma rozegrany o jeden mecz więcej i już zarobionego bonusa na Czewie) - 11 pkt. (+52 w małych, a to też dużo mówi), 2. Gorzów - 8 (+50), 3. Toruń - 8 (+19), 4. Leszno - 6 (+6). I ja sobie tak myślę, że ta obecna oficjalna tabela jest bliższa proroczej prawdy, jak się ewentualnie zakończy tegoroczna Ekstraliga. Choć może nie tak w stu procentach. Bowiem, jeśli w wielkim finale play off Falubaz w Gorzowie dostanie takie baty jak ostatnio, to potem u siebie tego nie odrobi. No i Rafała Dobruckiego szybko się nie zastąpi. Nie wiadomo też, jak po ciężkiej kontuzji spisywać się będzie na torze niewyleczony w pełni "Zengi".

Ja w tym sezonie kibicuję Staleczce Gorzów, bo ten zasłużony klub (21 medali w DMP, w tym 7 złotych i 3. miejsce w klasyfikacji wszech czasów) czeka na swoją kolejną radość z DMP już od 1983 roku! Długo. Za długo. A ambitny prezes Komarnicki, Tomek Gollob w pocie czoła jadący w parze za dwóch - bo na sznurku ciągnie za sobą juniora - czy ich kibice na pięknym stadionie zasługują wreszcie na sukces. Rewelacyjny Mroczka pogoni do pracy "Bajkopisarza" Andersena, a gorzowscy juniorzy, przynajmniej u siebie, dają radę pod skrzydłami profesora Golloba. Więc może brak Pawlickiego nie będzie aż tak dokuczliwy?

Ja tu paplam coś o lubuskim Grand Finale Ekstraligi, a przecież za plecami tej dwójki czai się - być może - czarny koń tegorocznych rozgrywek Unibax Toruń, dowodzony przez mego nowego kumpla, czyli ichniejszego prezesa Wojtka Stępniewskiego. A pamiętajmy, że na razie "Anioły" miały połamane skrzydła, tj. porozbijani byli m.in. Holta czy lepszy Pulczyński. Rewelacyjny Holder to przyszły mistrz świata i z meczu na mecz jest skuteczniejszy (na razie indywidualnie na 11. miejscu w Ekstralidze z średnią - 2.077, tyle co "Miedziak"), nabiera pewności siebie i regularności, byle zbyt regularnie... nie trenował w "Moskwie". Tak więc, jeśli "Krzyżacy" zdobędą złoto, to nie będzie to żadna sensacja.

A Leszno? No cóż, jakże mi sympatyczna królowa polskiego żużla Unia bez wielkiego honorowego obywatela Leigha Adamsa oraz z Pavliciem jako seniorem (28. w lidze z średnią - 1,583) to już nie ta sama drużyna, co w ubiegłym roku. Ponadto, ona wiele wygrywała dzięki własnemu ciężkiemu torowi, lecz teraz dostała wysoką karę za rzekomy "przesadyzm" w przygotowaniu kopnej nawierzchni na Rzeszów i pewnie nie zechce już tak ryzykować z tym. Zwłaszcza przy nowych, trefnych tłumikach. Czyli jakby wytrącono jej oręż z ręki. Języczkiem u wagi będzie postawa Janusza Kołodzieja. Na razie w lidze to nie jest dobry sezon dla "Koldiego", ale pamiętajmy jak bardzo był poobijany po upadku na GP w Lesznie. Po tej kraksie ambitnie próbował dalej punktować dla "Byków", lecz się nie udawało. A powinien iść na L-4.

Powtarzam, wszystkie te dywagacje można będzie sobie o kant stołu potłuc, gdy przydarzą się jakieś kontuzje.

Co do dolnej czwórki, to największy potencjał ma tam Unia Tarnów. Na razie wciąż przegrywa, lecz pamiętajmy, że dotąd miała same trudne mecze. Nie, ten skład w końcu musi "zaskoczyć" i pojechać na miarę nazwisk, które tam są. Wiem, wiem, same nazwiska nie jadą...

Stal Rzeszów to wciąż pierwszoligowa drużyna z doklejonym do niej Jasonem właśnie. Teraz - po Goeteborgu - dodatkowo jest on poobijany. I jest tam mięczak Richardson, który w XV biegu zawalił chłopakom Marty Półtorak - w zasadzie już wygrany - mecz we Wrocku.

Jak dotąd, najbardziej ambitnie walczącymi ekipami w Ekstralidze są Włókniarz z Łagutami i "Szuminą" oraz Sparta trenera Piotrka Barona, której realnym liderem jest Świderski (gratulacje z okazji narodzin córeczki!) zamiast Bjerrego.

Jednak jak już napisałem, ambitnymi to jest wybrukowana słabsza pierwsza liga, a więc...?

W dzisiejszej, już "kosiarkowej", przytłumionej kolejce Ekstraligi wszystkie mecze będą dla gospodarzy. Poza jednym. Do bidnego Wrocka przyjeżdża mocarna Stal Gorzów. I ja tam się pojawię, choć planeta strasznie kopsa żaru i przybija do asfaltu. A więc miłego opalanka!

Bartłomiej Czekański

Komentarze (0)