Wysoki współczynnik pecha - relacja z meczu Speedway Wanda Kraków - ŻKS Ostrovia Ostrów Wlkp.

Lider II ligi, ŻKS Ostrovia Ostrów Wlkp., podtrzymał trwającą od początku sezonu zwycięską passę, pokonując w Krakowie miejscową Speedway Wandę 50:39. Ostrowianie po raz kolejny zaimponowali silnym, a przede wszystkim wyrównanym składem, choć w umocnieniu się na prowadzeniu w tabeli nieco pomógł im wyjątkowy splot feralnych zdarzeń po stronie gospodarzy.

Z dwóch zawodników Speedway Wandy, pauzujących przez kilka minionych tygodni z powodu złamania obojczyka, do zdrowia zdążył dojść tylko jeden. Patryk Pawlaszczyk, który zastąpił w składzie awizowanego pod nr 10. Tobiasa Buscha, w niedzielnych zawodach zupełnie nie wyglądał na rekonwalescenta. Przeciwnie - w większości gonitw znakomicie wychodził spod taśmy, a we wszystkich poruszał się po torze z godną podziwu swobodą, będąc najskuteczniejszym żużlowcem spotkania. - Ból jeszcze trochę doskwiera, szczególnie wtedy, gdy podnosi mi motocykl. Z każdym kolejnym dniem powinno być lepiej. "Pacio" stoczył kapitalną, ostrą walkę na całym dystansie wyścigu 9. z Aleksiejem Charczenką, by wjechać na linię mety o mniej niż pół motocykla przed Rosjaninem.

Wyśmienity powrót Pawlaszczyka był jednym z nielicznych powodów do zadowolenia dla miejscowych. Do takich można by jeszcze zaliczyć debiut juniora leszczyńskiej Unii, Kamila Adamczewskiego, który wystąpił w Speedway Wandzie na prawach gościa. Znacznie więcej było przykrych incydentów i pechowych wydarzeń, co gorsza dla krakowian - nastąpiły one w najmniej pożądanych momentach i w zdumiewającym nasileniu. Ofiarą nieszczęśliwych zbiegów okoliczności był zwłaszcza duet Kenni Larsen - Sławomir Pyszny. W 5. biegu prowadził on podwójnie, gdy doszło do kontaktu między zawodnikami, który spowodował defekt Larsena, zakończony następnie upadkiem i wykluczeniem Duńczyka. - Było lekkie uderzenie Sławomira w mój motocykl, przez co zerwał mi się łańcuch i upadłem. W ogóle mi dzisiaj nie szło - przyznał Kenni. W powtórce tego wyścigu Pyszny nie był w stanie zdobyć choćby punktu, gdyż jego motocykl odmówił posłuszeństwa, co bezlitośnie wykorzystali goście, dublując zawodnika Speedway Wandy. Na tym wszakże nie koniec - wychowanek klubu z Rybnika upadł w 1. wirażu 13. odsłony zawodów, a sędzia Michał Stec uznał go winnym przerwania biegu, mimo iż w podobnej sytuacji (z udziałem Władimira Borodulina) zarządził powtórkę w pełnej obsadzie. Wracając do Larsena, udział w spotkaniu zaczął on od dotknięcia taśmy, a zakończył dwoma zerami, co w żadnym stopniu nie przystawało do jego rewelacyjnej postawy w pierwszych meczach debiutanckiego sezonu w polskiej lidze.

Fatum lub cokolwiek innego, ciążącego nad gospodarzami, nie umniejszyło oczywiście rangi sukcesu lidera II ligi z Ostrowa, ułatwiło jednak przyjezdnym zadanie. Warto bowiem zauważyć, że po koszmarnej dla Speedway Wandy 5. gonitwie, która miała spory wpływ na wynik końcowy, także w następnym wyścigu miejscowi nie dowieźli do mety podwójnego zwycięstwa. Kamil Adamczewski, jadąc na 2. pozycji, za plecami Madsa Korneliussena, został bezpardonowo zaatakowany od wewnętrznej przez Mariusza Staszewskiego. Upadek debiutującego w krakowskiej ekipie juniora arbiter ocenił jako spowodowany przez najstarszego zawodnika ŻKS Ostrovia. - Nie zwróciłem uwagi na to, że jedzie tam junior, bo gdyby to był starszy zawodnik, to pojechałby trochę szerzej albo do krawężnika, a nie uparł się na swój tor jazdy. Pokazywałem przecież od początku, że będę jechał przy krawężniku, miałem tam miejsce, a w momencie jego upadku byłem z przodu. Wybrałbym inny tor jazdy, zdając sobie sprawę, że przede mną jest junior- wyjaśnił Staszewski. W powtórzonym biegu parę gospodarzy zdołał rozdzielić Charczenko.

Ekipa z Grodu Kraka komplet oczek zdobyła w końcu w biegu 11., za sprawą najlepiej punktujących Pawlaszczyka i Korneliussena. Po tym wyścigu Speedway Wanda zbliżyła się do rywali na 3 punkty, ale ci niezwłocznie odpowiedzieli dwiema wygranymi gonitwami, w tym jedną podwójnie. Przed wyścigami nominowanymi ostrowianie mieli już zapewnione zwycięstwo, a rezerwa taktyczna w przedostatniej odsłonie była już tylko musztardą po obiedzie.

Lider najniższej klasy rozgrywkowej i główny obecnie pretendent do awansu zwyciężył zasłużenie, bo po prostu nie popełniał błędów, nie wspominając o zaliczaniu poważniejszych wpadek. Oprócz wykluczenia Staszewskiego, zawodnicy z Ostrowa uniknęli tego, co nagminnie zdarzało się miejscowym. Wśród podopiecznych trenera Grabowskiego aż 5 zawodników uzyskało solidny, zbliżony do siebie rezultat. Kwartet seniorów - Adrian Gomólski, Mariusz Węgrzyk, jego imiennik Staszewski, oraz Charczenko, zrobił to, co do niego należało. Na szczególną pochwałę zasłużył natomiast Łukasz Sówka. O ile w wyścigu młodzieżowym stracił prowadzenie na rzecz Adamczewskiego, o tyle w 4. starciu wziął na nim rewanż, pokonując przy okazji Korneliussena. W kolejnych swoich startach 18-latek dowoził do mety tylko po jednym, ale za to bardzo ważnym punkcie.

W Speedway Wandzie na odpowiednio wysokim dla siebie poziomie pojechali Pawlaszczyk i Adamczewski. Mads Korneliussen z kolei, mimo niezłej zdobyczy punktowej, nie był tak szybki, jak w meczu z Lubelskim Węglem. Pozostali zawodnicy zdobyli łącznie raptem 6 punktów, a każdy z nich, nie licząc Bartosza Szymury, spisał się dużo, dużo gorzej niż w poprzednim spotkaniu. Przyczyn negatywnej metamorfozy krakowianie upatrywali po części w nie sprzyjających im warunkach torowych - nawierzchnia owalu w Nowej Hucie była znacznie twardsza niż w lany poniedziałek.

Po niedzielnym szlagierze trudno o jednoznaczne wnioski, może poza stwierdzeniem, że wynik nie stanowi pełnego odzwierciedlenia tego, co działo się na torze. - Mieliśmy więcej szczęścia, bo byliśmy zespołem lepszym, wygraliśmy zasłużenie- ocenił szkoleniowiec triumfatorów, Jan Grabowski. Nieco odmienne zdanie o wygranej rywali miał Christian Ago. - Wcale nie byli tacy dobrzy, to u nas działo się wszystko, co złe. O wiele za dużo pecha - dlatego tyle przegraliśmy- stwierdził szwedzki młodzieżowiec.

Zwycięstwa przewodzących, póki co w wyścigu po awans ostrowian nie należy ani przeceniać, ani też deprecjonować. Ekipa z Krakowa zaliczyła wypadek przy pracy, z którego tak solidny zespół, jak ŻKS Ostrovia nie omieszkał skorzystać. Obydwie drużyny czeka w nadchodzących tygodniach konfrontacja z Kolejarzem Opole, przy czym to Speedway Wanda stanie przed trudniejszym zadaniem (mecz rozegra na wyjeździe), a nade wszystko - przed okazją do rehabilitacji.

ŻKS Ostrovia Ostrów - 50

1. Mariusz Węgrzyk - 9 (2,2,2,3,0)

2. Sebastian Brucheiser - 1+1 (1*,-,-,-)

3. Mariusz Staszewski - 10 (3,w,3,1,3)

4. Aleksiej Charczenko - 7+1 (1,2,1,2*,1)

5. Adrian Gomólski - 10 (0,2,2,3,3)

6. Łukasz Sówka - 8+2 (2,3,1*,1*,1)

7. Władimir Borodulin - 5+2 (1*,3,1*,0)

Speedway Wanda Kraków - 39

9. Bartosz Szymura - 0 (0,-,-,-,-)

10. Patryk Pawlaszczyk - 13 (3,3,2,3,2)

11. Kenni Larsen - 3 (t,w,3,0,0)

12. Sławomir Pyszny - 2 (2,w,0,w)

13. Mads Korneliussen - 12+3 (1*,3,3,2*,2,1*)

14. Kamil Adamczewski (gość) - 8 (3,2,1,0,2)

15. Christian Ago- 1 (0,0,d,1)

Bieg po biegu:

1. Pawlaszczyk, Węgrzyk, Brucheiser, Szymura 3:3

2. Adamczewski, Sówka, Borodulin, Ago 3:3 (6:6)

3. Staszewski, Pyszny, Charczenko, Larsen (t) 2:4 (8:10)

4. Sówka, Adamczewski, Korneliussen, Gomólski 3:3 (11:13)

5. Borodulin, Węgrzyk, Pyszny (w/zdubl.), Larsen (w/u) 0:5 (11:18)

6. Korneliussen, Charczenko, Adamczewski, Staszewski (w/su) 4:2 (15:20)

7. Pawlaszczyk, Gomólski, Sówka, Ago 3:3 (18:23)

8. Korneliussen, Węgrzyk, Borodulin, Adamczewski 3:3 (21:26)

9. Staszewski, Pawlaszczyk, Charczenko, Ago (d/start) 2:4 (23:30)

10. Larsen, Gomólski, Sówka, Pyszny 3:3 (26:33)

11. Pawlaszczyk, Korneliussen, Staszewski, Borodulin 5:1 (31:34)

12. Węgrzyk, Adamczewski, Sówka, Larsen 2:4 (33:38)

13. Gomólski, Charczenko, Ago, Pyszny (w) 1:5 (34:43)

14. Staszewski, Korneliussen, Charczenko, Larsen 2:4 (36:47)

15. Gomólski, Pawlaszczyk, Korneliussen, Węgrzyk 3:3 (39:50)

Sędzia: Michał Stec

NCD: Mads Korneliussen w biegu 6. - 69,5 sek.

Widzów: ok. 3500

Startowano wg zestawu 2.

Źródło artykułu: