Częstochowianie u progu kariery

W sobotę (21 maja) na kameralnym obiekcie przy ulicy Brzegowej w Częstochowie odbył się egzamin na certyfikat "MŻ". Do tego swoistego miniżużlowego sprawdzianu podeszło m.in. czterech reprezentantów miejscowego UŚKS Speedway, a mianowicie: Bartosz Pych, Krystian Dyjan, Michał Gruchalski oraz Kacper Kupczak.

W tym artykule dowiesz się o:

Częstochowianie bez większych problemów przebrnęli zarówno przez część praktyczną, jak i teoretyczną egzaminu. W efekcie od kilku dni legitymują się oni już certyfikatami, które otwierają im wrota do udziału we wszelakich oficjalnych imprezach w klasie 80-125 cc.

- Kiedyś znalazłem się na zawodach żużlowych na stadionie przy ulicy Olsztyńskiej w Częstochowie i ten sport bardzo przypadł mi do gustu. Niedługo później tata zaprowadził mnie natomiast na minitor, gdzie zaliczyłem pierwsze treningi. To było jakieś trzy lata temu - wspomina swoje początki z miniżużlem Krystian Dyjan, który podczas egzaminu prezentował się najkorzystniej z częstochowian.

Podobnie, jak w przypadku 12-latka, swoje przygody ze speedwayem rozpoczynali także trzej pozostali jeźdźcy UŚKS Speedway. - Mama kiedyś zabrała mnie na stadion żużlowy i ten sport mi się bardzo spodobał. Po jakiś dwóch, trzech latach od tego wydarzenia zdecydowałem, że sam spróbuję swoich sił na torze. Postanowiłem zacząć karierę od miniżużla. Na normalny tor jestem przecież za młody, a przez te kilka najbliższych lat spędzonych na minitorach powinienem nabrać obycia z motocyklem. To z kolei później zaprocentuje zapewne w dorosłym speedwayu - informuje o rok starszy od Dyjana, Michał Gruchalski, który starty na miniżużlu rozpoczął w sezonie 2010. Podobnie zresztą jak dwaj pozostali nowi zawodnicy UŚKS Speedway.

- Od najmłodszych lat bardzo lubiłem żużel i w ubiegłym roku tata zdecydował się, aby zapisać mnie do szkółki na minitorze w Częstochowie. Na początku szło mi dosyć słabo, ale okazało się, że nie była to moja wina, tylko sprzętu. Po prostu nie mieliśmy dobrze dopasowanego motocykla do toru. Teraz natomiast już wszystko jest wszystko w porządku - mówi najmłodszy w całym gronie, bo zaledwie 11-letni Kacper Kupczak.

- Wszystko zaczęło się od tego, że razem z tatą chodziłem na mecze Włókniarza. Pewnego dnia mój kolega powiedział mi natomiast o częstochowskim minitorze, gdzie pod koniec sezonu 2010 spróbowałem swoich sił. Jazda na miniżużlu bardzo mi się spodobała i w efekcie trenuję ten sport już niemal rok. Zdaję sobie sprawę, że w dosyć późnym wieku rozpocząłem treningi, ale po prostu nie miałem pojęcia, że w Częstochowie istnieje taki sport, jak miniżużel - dodaje z kolei najstarszy ze świeżo upieczonych miniżużlowców, czyli 15-letni Bartosz Pych.

Częstochowscy miniżużlowcy w walce o certyfikaty. Pole A - Krystian Dyjan, B - Kacper Kupczak, C - Michał Gruchalski, D - Bartosz Pych

Młodzi zawodnicy w zdecydowanej większości nie mają jeszcze do końca sprecyzowanych planów na przyszłość. - Chciałbym jeździć jak najlepiej i zająć miejsce na podium w jakiś zawodach w najbliższych latach - mówi Michał Gruchalski.

O pierwszych trofeach dosyć nieśmiało marzy również Krystian Dyjan, natomiast Bartosz Pych zaczyna rozmyślać już o przejściu na tory klasyczne. - Ten sezon chciałbym przejeździć na miniżużlu i regularnie występować w zawodach. W sezonie 2012 zamierzam natomiast rozpocząć treningi na normalnym torze, a co będzie dalej, tego nie jestem na razie w stanie powiedzieć.

Niezwykle ambitne plany snuje natomiast urodzony w 2000 roku, Kacper Kupczak. - Na pewno chciałbym kiedyś zostać mistrzem świata na normalnym torze. Jeśli chodzi natomiast o teraźniejszość, to będę szczęśliwy, jeśli w moich pierwszych zawodach będę zdobywał po kilka punktów.

O tym czy podopieczni Romana Tajcherta w przyszłości staną się wartościowymi zawodnikami w klasycznym już speedwayu, zależeć będzie od wielu różnych czynników. Młodzi częstochowianie zrobili jednak pierwszy krok do tego. Czwórka nastolatków legitymuje się wszak już certyfikatami "MŻ", które z kolei stwarzają im szanse do pierwszych startów w oficjalnych imprezach. Wiele zależeć będzie teraz także od nich samych, od tego ile czasu będą w stanie poświęcić żużlowi i ile hektolitrów potu wyleją podczas setek, czy nawet tysięcy treningowych okrążeń.

Mimo, iż miniżużel, od którego czterej młodzi częstochowianie postanowili rozpocząć swoje kariery, w naszym kraju istnieje od kilkunastu lat, to sport ten wciąż budzi skrajne emocje. Niektórzy szkoleniowcy twierdzą bowiem, że starty w tej odmianie speedwaya kształtują złe nawyki, które później przeszkadzają na klasycznych obiektach. Odmiennego zdania jest jednak szkoleniowiec UŚKS Speedway. - Jeżeli ktoś z minitoru wyniesie nawyki, ale te dobre, to znacznie szybciej poradzi sobie już na dużym torze, niż osoba, która zacznie starty na żużlu od normalnego obiektu. Teraz więc moja w tym głowa, aby częstochowskim miniżużlowcom wpoić właśnie te dobre nawyki - zakończył Roman Tajchert, który w okresie zimowym był przymierzany nawet do prowadzenia ekstraligowej ekipy Włókniarza.

Komentarze (0)