- Po pierwsze - ogłoszono konkurs ofert na organizację wszystkich imprez - w tym półfinał Drużynowych Mistrzostw Świata Juniorów. Żaden klub nie zainteresował się ofertą. Organizację przyznano Kolejarzowi Rawicz, ponieważ nie było innych chętnych. Zawody tego typu nie cieszą się popularnością, bo nie dają szans na duży zarobek. Zawodnicy mieli czas na trening na torze w Rawiczu. Są również na to pieniądze. Niestety nie mieli czasu, bo mają wiele innych imprez ligowych w Anglii i Szwecji - powiedział dla SportoweFakty.pl Piotr Szymański.
Występ Polaków w rawickim półfinale trudno nazwać słabym. Zabrakło jednak dwóch punktów do awansu. Trener Marek Cieślak wymienił kilka powodów. Jednym z nich były różne godziny rozgrywania półfinałów. Czy zdaniem przewodniczącego Głównej Komisji Sportu Żużlowego mogło to mieć wpływ na wyniki rywalizacji? - Kiedy zobaczyłem wyniki, byłem przekonany, że nasi zawodnicy awansują z drugiego miejsca. W drugim półfinale, podobnie jak w Rawiczu dwa pozostałe zespoły odstawały jednak od stawki. Okazało się, ze te dysproporcje w drugim półfinale były jednak większe. Trudno powiedzieć, czy godzina rozgrywania turnieju miała tutaj jakieś znaczenie - dodał Szymański.
Przewodniczący GKSŻ po turnieju w Rawiczu stara się jednak wyciągnąć pozytywne wnioski i zwraca uwagę na wiek naszych reprezentantów. Nie chce się również wypowiadać na temat przepisu o startach młodzieżowców w Speedway Ekstralidze. - Trzeba wziąć pod uwagę fakt, że w reprezentacji Szwecji trzech zawodników miało 21 lat. My postawiliśmy na młodszych zawodników. Uważam, że skład był optymalny. Kiedy mamy dawać szanse startów młodym zawodnikom? Do wypowiedzi trenera Cieślaka odnośnie startów młodzieżowców w Speedway Ekstralidze nie będę się odnosił, bo to nie GKSŻ ustala regulamin startów w najwyższej klasie rozgrywkowej - zakończył Piotr Szymański.