W pierwszej części spotkania tarnowianie stawiali Bykom opór, a przez moment nawet prowadzili w meczu. Później jednak leszczynianie się przebudzili i w konsekwencji przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść. - Moi zawodnicy mieli problem z odczytaniem zmian warunków podczas zawodów i nie wiedzieli w którą stronę iść z przełożeniami. Gospodarze znają tutaj każdą ścieżkę, a my musieliśmy się ich dopiero nauczyć. Nawet Krzysiek Kasprzak, który jeździł tutaj wiele lat robił błędy.
Trener Wardzała uważa, że jego zawodników stać na zwycięstwo w niejednym meczu, jeżeli wszyscy z nich zaprezentują się na dobrym poziomie. - Do zwycięstwa brakuje nam równej jazdy całego zespołu, a nie tylko 2 czy 3 zawodników jak to zwykle bywa. Ci, którzy w poprzednich zawodach zrobili fantastyczny wynik zawodzą w kolejnych. Na przykład Vaculik w Rzeszowie zdobył 14 punktów, a w Lesznie już tylko 3. Właśnie taka huśtawka powoduje, że nie wygraliśmy do tej pory żadnego meczu. Każdego z tych zawodników stać na dwucyfrowy wynik, ale jakoś im to nie wychodzi. Jak cała drużyna pojedzie równo to zaczniemy wygrywać mecze.
W kolejnej odsłonie Speedway Ekstraligi Tauron Azoty Tarnów ponownie zmierzy się z Unią Leszno, tym razem przed własną publicznością. Marian Wardzała uważa, że jego zespół stać na wywalczenie pierwszych w tym roku punktów na własnym torze. - Postaramy się wygrać mecz rewanżowy. Co do punktu bonusowego, to nie wiem czy jesteśmy w stanie odrobić taką stratę. Zobaczymy w takcie meczu na co nas stać. Wszystko rozstrzygnie się na torze.