Antonio Lindbaeck był sprowadzany do Rybnika jako lider śląskiego zespołu. - Rybniccy fani zobaczą tego lata znakomity żużel! - zapowiadał przed sezonem sympatyczny Szwed. Uczestnik tegorocznego cyklu Grand Prix wiedział co mówi, bowiem notuje fenomenalny sezon na pierwszoligowych torach. Żal jedynie, że w rybnickiej drużynie nie ma kogoś, kto mógłby pomóc prowadzić ROW do kolejnych ligowych zwycięstw. Aktualnie licznik zatrzymał się na zaledwie jednym triumfie.
- Niestety mamy w swoim zespole za dużo dziur - tak mecze swoich podopiecznych nieraz komentował Adam Pawliczek, ale i sami zawodnicy zdają sobie doskonale sprawę, że tak właśnie jest. Wydawało się, że sprowadzenie Sławomira Drabika może okazać się kluczowe dla takiego stanu rzeczy, ale i on jedzie przeciętnie. Na niezłym poziomie punktować stara się Rory Schlein i to w zasadzie na tyle, jeśli chodzi o seniorów. Mocno męczą się Ronnie Jamroży czy Daniel Pytel, a kontuzja niekoniecznie dobrze wpłynęła na Andrieja Karpowa, który dobrze wszedł w sezon.
Nadzieją na lepszą rundę rewanżową w Rybniku mogą okazać się juniorzy. Kamil Fleger oraz Aleksandr Loktajew zaczynają punktować na niezłym poziomie, a dwa ostatnie spotkania jak najbardziej mogą zapisać po stronie udanych, przynajmniej ten drugi. A może być przecież jeszcze lepiej. - Kamil po ciężkich kontuzjach odniesionych w ubiegłym sezonie dopiero wchodzi na odpowiednie tory i zaczyna się rozjeżdżać - przekonywał po ostatnim meczu Pawliczek.
Antonio Lindbaeck jeździ kapitalnie, ale powodów do zadowolenia po wygranych zespołu nie ma za dużo
Po nieudanym sezonie 2010, gdzie rybniczanie pierwszoligowy byt zachowali dopiero w barażach, sezon 2011 miał być zupełnie inny, a po cichu w śląskim klubie mówiło się o pierwszej czwórce. Minimalna porażka w Łodzi oraz wielki sukces w starciu z bydgoską Polonią dawały nadzieję, że sezon naprawdę może być udany. Niestety dla Rekinów rzeczywistość szybko sprowadziła zawodników ROW-u na ziemię, bowiem wygrana z Gryfami okazała się jedyną w całej pierwszej rundzie.
Co było tego powodem? Zdecydowanie brak... drużyny. Na swoim doskonałym poziomie w każdym meczu punktował jedynie Lindbaeck, który zdobywał niemal połowę oczek całego zespołu. Szwed sam nie jest w stanie wygrywać meczów i o tym każdy wie, dlatego swoje dołożyć musi reszta zespołu. - Szkoda kontuzji Andrieja Karpowa, bowiem ten dobrze punktował do momentu urazu i potem brakowało właśnie tego elementu - mówił Dariusz Momot, dyrektor sportowy rybnickiego klubu.
Na braki w składzie narzekał również po ostatnim meczu w Gnieźnie trener Pawliczek. - Gdyby był Lindbaeck, to mecz na pewno ułożyłby się inaczej. Zawsze kogoś brakuje w składzie. Ostatnio Schleina, dziś Antonio, jeszcze wcześniej Karpowa - dodaje "Paweł". Nie ma jednak co narzekać i trzeba jechać tym, co się ma. Lindbaecka można być pewnym do końca sezonu. Punktów poszukać musi natomiast reszta składu, bowiem w przeciwnym razie ponownie do samego końca trzeba będzie drżeć o utrzymanie w I lidze.
Jak wyglądać będzie runda rewanżowa w wykonaniu Rekinów? Wszyscy mają nadzieję, że zdecydowanie lepiej od tej pierwszej. Na koniec problemów ze składem liczy również Pawliczek. - Myślę, że od rundy rewanżowej zespół będzie już skonsolidowany. Optymalnym składem będziemy walczyć o znacznie lepszy wynik - dodaje. Receptą na całe zło rybnickiego klubu mógłby być w końcu debiut z Rekinem na piersi Jespera B. Monberga, ale Duńczyka jak nie było, tak chyba nie będzie już w składzie ROW-u.
Średnie biegowe rybnickich zawodników
lp | zawodnik | średnia | msc w lidze |
---|---|---|---|
1 | | | |
2 | | | |
3 | | | |
4 | | | |
5 | | | |
6 | | | |
7 | | | |
8 | | | |
9 | | | |
10 | | | |
KS ROW Rybnik