Twierdza Smoczyk słabnie - czyli Unia Leszno na półmetku rundy zasadniczej

Mistrzowie Polski po siedmiu ligowych kolejkach mają na koncie cztery zwycięstwa i trzy porażki. Bilans jest przyzwoity, ale w kontekście walki o obronę tytułu wysokie przegrane na wyjazdach mogą martwić kibiców biało-niebieskich.

Jan Gacek
Jan Gacek
Twierdza Smoczyk słabnie Po raz ostatni gorycz porażki na własnym torze Byki musiały przełknąć w sierpniu 2009 roku. Od tamtego momentu Stadion im. Alfreda Smoczyka pozostaje niezdobytą twierdzą. W minionym sezonie tylko Tauron Azoty Tarnów zdołał nawiązać w Lesznie w miarę wyrównaną walkę zdobywając 38 punktów. Pozostałe drużyny nie były w stanie nawet postraszyć leszczynian na ich obiekcie i mecze kończyły się pogromami. W tym roku twierdza Smoczyk nie przeraża już rywali. Co prawda nikt jeszcze nie wygrał w Lesznie, ale 39 punktów zdobytych przez przeciętne drużyny z Wrocławia i Tarnowa daje do myślenia. Tylko jedno tegoroczne zwycięstwo przyszło zawodnikom Unii łatwo. Na inaugurację sezonu ligowego w Lesznie Byki pokonały PGE Marmę Rzeszów 56:31. Wynik tego spotkania nie odbił się jednak to silnym echem jak stan toru, na którym przyszło rywalizować żużlowcom. Speedway Ekstraliga nałożyła wysokie kary finansowe na organizatorów meczu za uchybienia i błędy w sztuce. Od tego czasu nawierzchnia na leszczyńskim torze jest już o wiele bardziej "lekkostrawna" dla zawodników drużyn przyjezdnych. Prawdziwym testem tego na co stać Byki na swoim torze będą mecze w rundzie rewanżowej. Już najbliższy pojedynek w Lesznie ze Stelmet Falubazem Zielona Góra może dać odpowiedzi na wiele pytań. Tylko Hampel Podczas meczów wyjazdowych tylko Jarosław Hampel regularnie punktował na wysokim poziomie. Pozostałym zawodnikom Unii zdarzało się to incydentalnie. Obok indywidualnego wicemistrza świata najczęściej nie zawodził na obcych torach Troy Batchelor. Australijczyk dobrze spisał się zarówno w Częstochowie jak i w Toruniu. Dwoma w pełni udanymi występami w meczach wyjazdowych nie może pochwalić się już żaden z pozostałych zawodników Unii.
Unia Leszno przed meczem z Tauron Azoty Tarnów
Leszczynianie wygrali minimalnie w Częstochowie. Tamten triumf z perspektywy czasu okazuje się bardzo cenny ponieważ Włókniarz jest o wiele bardziej wymagającym przeciwnikiem niż można się tego było spodziewać przed sezonem. Pozostałe mecze wyjazdowe nie układały się jednak po myśli Byków. Kibice biało-niebieskich są zapewne skłonni wybaczyć swoim ulubieńcom dziesięciopunktową porażkę w Toruniu. Z pewnością jednak trudniej jest im pogodzić się z klęskami w Gorzowie i Zielonej Górze. We wspomnianych pojedynkach mimo wysokich porażek leszczynianie toczyli zacięte pojedynki z rywalami. Optymista mógłby więc powiedzieć, że rezultaty tych spotkań nie w pełni oddają to co działo się na torze. W rzeczywistości jednak liczą się zdobywane punkty. Wysokie porażki na wyjazdach nie wróżą sukcesów w walce o punkty bonusowe. Miejsce w środku ligowej tabeli i awans do rundy play-off wydają się niemal pewne nawet w obliczu aktualnej formy leszczyńskich zawodników i kontuzji, które przetrzebiły zespół. Trzeba jednak jasno powiedzieć, że w bieżącej dyspozycji Byki mają iluzoryczne szanse na obronę mistrzowskiego tytułu. Roman Jankowski ma w tej chwili sporo powodów do zmartwień. Patrząc na aktualny układ w tabeli wydaje się wielce prawdopodobnym, iż w pierwszej rundzie play-off Unia będzie musiała zmierzyć się z którymś z ligowych potentatów. Poprawa wyników osiąganych przez Unię będzie uzależniony od trwałego wzrostu skuteczności Janusza Kołodzieja oraz… postawy Adama Skórnickiego. "Skóra" wskoczył do składu w miejsce kontuzjowanego Juricy Pavlica. Teraz przyjdzie mu także jeździć jako zastępstwo zawodnika za Damiana Balińskiego, który złamał rękę w meczu ligi szwedzkiej. Dobre występy wychowanka Unii Leszno pozwoliłyby zespołowi Romana Jankowskiego "miękko wylądować" po ostatnich perturbacjach.
Jurica Pavlic jeszcze przez wiele tygodni nie będzie mógł pomóc Bykom
Odrobinę optymizmu w serca leszczyńskich kibiców mogła z pewnością wlać postawa Janusza Kołodzieja w ostatnim meczu ligowym. Sam zawodnik nie ukrywał radości z powodu przełamania złej passy. - Wreszcie jest trochę radości w moim boksie. W końcu po miesiącu harówy przywiozłem jakieś sensowne punkty. Wcześniej cały czas dostawaliśmy kopa w tyłek, bo nie robiliśmy wyniku, a dzisiaj udało się zdobyć dużo punktów, które przydały się drużynie - mówił Kołodziej po meczu z Tauron Azoty Tarnów. Pozytywów można także doszukać się w ligowym debiucie Skórnickiego. Poza jednym przegranym wyścigiem prezentował poziom solidnego zawodnika drugiej linii i de facto był w tym meczu lepszy od Balińskiego. Byki przystępują do drugiej rundy z nadzieją na poprawę wyników. Jest ona realna, ale złożyć musiałoby się na nią szereg czynników. Najważniejszym wydaje się być trwały powrót do wysokiej formy Janusza Kołodzieja. Wiele także będzie zależało od postawy Adama Skórnickiego i Kamila Adamczewskiego, którzy zastąpią kontuzjowanych Juricę Pavlica, Damiana Balińskiego i Sławomira Musielaka. Unia Leszno w statystykach (średnia biegowa po VII kolejce Speedway Ekstraligi): 1. Jarosław Hampel - 2,474 2. Janusz Kołodziej - 1,743 3. Damian Baliński - 1,618 4. Jurica Pavlic - 1,593 5. Troy Batchelor - 1,552 6. Adam Skórnicki - 1,500 (wystąpił w jednym meczu) 7. Tobiasz Musielak - 0,909 8. Sławomir Musielak - 0,600

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×