- Jeżeli chodzi o rzekomy atak na Antonio Lindbaecka, to nikt z drużyny rybnickiej, w tym kierownik drużyny Dominik Spendel, nie zgłaszali mi żadnych zastrzeżeń po zakończeniu spotkania. Na stadionie przebywałem do godziny 20.40. Zawody skończyły się około godziny 20. Później nastąpiło podpisanie protokołu zawodów - powiedział dla SportoweFakty.pl Piotr Lis.
Sędzia Lis ma jednak zastrzeżenia do zachowania grudziądzkich kibiców zarówno w trakcie jak i po meczu. - Sytuacja z Antonio Lindbaeckiem po meczu to jedna sprawa. Druga sprawa jest taka, że podczas spotkania w kierunku Lindbaecka i Piotra Świderskiego rzucano różne przedmioty. Kibice gestykulowali w stronę zawodników, jak również w moją. Wszystkie te sytuacje zostały opisane w sprawozdaniu sędziego z odbytych zawodów. Najgorsze nastąpiło jednak po meczu. Mieliśmy problemy, żeby dostać się do swoich samochodów. Kibice posłali w moją stronę różne epitety i to mnie zrobili głównym winowajcą porażki ich drużyny. Przyznam szczerze, że z taką dawką agresji i chamstwa jak w minioną niedzielę w Grudziądzu, nie spotkałem się na żadnym innym polskim stadionie. Zachowanie grupy kibiców siedzących na wyjściu z drugiego łuku, dalekie było od przyjętych norm zachowania kibica żużlowego - powiedział sędzia Lis.
Czy doszło do ataku na Antonio Lindbaecka? Zawodnik twierdzi, że tak. Opis wydarzeń sędziego Lisa, również sugeruje, że po spotkaniu kibice zachowywali się agresywnie. Oceną zajść zajmie się jednak Główna Komisja Sportu Żużlowego.