Nowe tłumiki przeszkodziły w taktyce Lwów?

Częstochowski Włókniarz sromotnie poległ we Wrocławiu. Żużlowcy Betard Sparty nie pozostawili Lwom żadnych złudzeń, kto w tym dwumeczu jest lepszy. Po spotkaniu padły zarzuty pod adresem menedżera biało-zielonych, Jarosława Dymka.

Dotyczyły one głównie taktycznych rozwiązań, jakie dowodzący Włókniarzem zastosował. Na pierwszą zmianę w ramach rezerwy taktycznej Jarosław Dymek zdecydował się dopiero w jedenastym biegu, kiedy to przewaga gospodarzy wynosiła już 14 punktów. - Tak naprawdę w dniu dzisiejszym miałem do dyspozycji Griszę Łagutę, Daniela Nermarka i pod koniec Artema Łagutę. To była praktycznie cała drużyna Włókniarza we Wrocławiu - ostro komentował zdenerwowany Dymek podczas pomeczowej konferencji prasowej broniąc się przed zarzutami. - Daniel (Nermark, obecny na konferencji - dop.red.) wspomniał także, że cały czas ma problem z kontuzjowaną ręką. Tu uprzedzam komentarze, że Dymek jest głupi i nie zna się na taktyce. Rozmawiałem z nim, wręcz prosiłem, ale wyraźnie dał mi do zrozumienia, że nie wie, czy wytrzyma pięć wyścigów, a co dopiero sześć. Trzeba to uszanować, bo zdrowie zawodnika jest najważniejsze. W związku z tym Nermark nie pojechał z rezerwy taktycznej - kontynuował Dymek.

Najwięcej kontrowersji wzbudził fakt, że pomimo wyraźnej przewagi wrocławian od samego początku zawodów kierownictwo Włókniarza tak późno podjęło decyzję o taktycznych manewrach. Biorąc jednak pod uwagę dyspozycję Rafała Szombierskiego, Petera Karlssona i z początku młodszego z braci Łagutów, to rzeczywiście okazuje się, że pole do popisu Jarosław Dymek miał wyjątkowo ograniczone. Najbardziej wymowna jest zdobycz punktowa częstochowian po dziesięciu biegach. Wynosiła ona 22 oczka, z czego 18 wspólnie wywalczyli Grigorij Łaguta i Daniel Nermark.

Mimo to zdaniem niektórych wcześniejszy zabieg taktyczny mógł dać jeszcze nadzieję na korzystny dla Lwów rezultat. Dlaczego do tego nie doszło? Okazuje się bowiem, że zawodnicy odmawiali startów!- Zawodnicy powiedzieli, że boją się o swoje silniki - powiedział Dymek. - Poza tym, kto miał z tej rezerwy jechać? Rafał Szombierski? Grigorij Łaguta prosił, aby poczekać. Zwyczajnie obawiał się o sprzęt. On już stracił jeden silnik jadąc bieg po biegu w Toruniu. A jeden silnik to jest naprawdę spory wydatek. Jak ktoś wprowadza nowe tłumiki, to ok, zawodnicy i kluby pokryją koszty itd… - mówił menedżer Włókniarza. W tym czasie w obronie Jarosława Dymka stanął… reprezentant gospodarzy, Tomasz Jędrzejak. - Trzeba o tym mówić głośno! Pojechałem fajne zawody z Gorzowem. Wystarczyło, że na tym samym silniku miałem trzy razy powtarzany bieg oraz dwa próbne starty, kolejny wyścig i ten silnik się już do niczego nie nadawał. On po prostu jechał sobie cały czas tym samym tempem - wyznał zawodnik Betard Sparty.

- W związku z tym, jeżeli mówimy A i wprowadzamy nowe tłumiki, to powiedzmy B i zwiększmy długość przerwy dla zawodnika jadącego bieg po biegu. Wtedy zawodnicy nie będą odmawiali jazdy. Pamiętajmy, że dla nich każdy start i punkt to jest zarobek. Jeśli on odmawia startu, to znaczy, że boi się stracić a nie liczy na zarobek - stwierdził Dymek, któremu wtórował wspomniany Jędrzejak. - To jest na zasadzie takiej, że taki dobrze punktujący zawodnik pojedzie w ramach rezerwy bieg po biegu, a potem przywiezie dwa zera, bo straci najlepszy sprzęt. Co wtedy? Takie sytuacje, że zawodnicy odmawiają startu się zdarzają, nawet w Szwecji. Ten sezon trzeba już dojechać do końca, ale w przyszłym powinno coś być zmienione. Tak jak mówiłem, miałem fajny motocykl na meczu z Gorzowem, a dzisiaj on kompletnie nie jechał. Obecnie jadąc na dłuższy meeting, typu Szwecja - Dania - zawody krajowe, to muszę mieć cały bus silników i to niekoniecznie nie wiadomo jakiej klasy, bo nie stać mnie na np. pięć niesamowitych silników. Najważniejsze, aby były one świeże - dodał popularny "Ogór".

Paradoksalnie, pomimo sprzeciwu zawodników, Grigorij Łaguta pojechał jednak wyścig po wyścigu, startując jako rezerwa taktyczna w odsłonie numer 11 i gonitwę później zgodnie z programem. Bieg 11 wygrał, w kolejnym był trzeci. Jak sam przyznał po spotkaniu, na wyścig dwunasty zdecydował się skorzystać z drugiego motocykla. Dlaczego jednak doszło do tego taktycznego ruchu w tym momencie? - Bo był to już ostatni gwizdek. Zwyczajnie wytłumaczyłem Griszy, że teraz już musi jechać i ostatecznie się zgodził. Później jeszcze wprowadziłem z rezerwy Artema, bo w końcówce zaczął jechać. Nie mówię tego wszystkiego, aby znaleźć sobie linię obrony, bo kto będzie chciał to i tak nas skrytykuje. Mówię po prostu jak naprawdę było - przekazał Dymek.

Jednocześnie menedżer biało-zielonych nie potrafił wyjaśnić katastrofalnej postawy Rafała Szombierskiego i Petera Karlssona. Ten pierwszy trzykrotnie wyraźnie celowo nie dojeżdżał do mety, natomiast drugi zdobywał punkty właśnie na "defektującym Szuminie". Według kierownictwa Lwów, Szombierski szukał różnych rozwiązań sprzętowych. Zazwyczaj takie zabiegi w jego przypadku przynoszą oczekiwany efekt. Tym razem było inaczej.

Jak widać problem nowych tłumików wciąż istnieje. Urządzenia te jednak nie przeszkodziły Jarosławowi Hampelowi w osiągnięciu wyśmienitego wyniku na tarnowskim obiekcie. Wicemistrz świata, mimo że wystąpił w kilku wyścigach z rzędu, zdołał wywalczyć dla leszczyńskiej Unii aż 20 punktów.

Komentarze (0)