Harris pokonał "Hot Scotta" w fazie zasadniczej turnieju i jechał przed nim w gonitwie o złoty medal, ale ostatecznie 33-latek wyprzedził go na dystansie. - Bardzo chciałem zdobyć kolejny tytuł, ale w finale popełniłem błąd i Scott zdołał mnie minąć - powiedział zasmucony "Bomber".
Warto wspomnieć, że najważniejsza gonitwa wieczoru była powtarzana aż dwa razy. W drugiej powtórce zabrakło Edwarda Kennetta, który wcześniej spowodował upadek Taia Woffindena. - Powinienem stanąć na podium. Począwszy od półfinału miałem doskonałe wyjścia spod taśmy. Siedziałem Taiowi na ogonie, zaryzykowałem, ale niestety mi się nie powiodło - żalił się Kennett.
Największym przegranym poniedziałkowych zawodów był wspomniany wcześniej Woffinden. Tai z kompletem punktów wygrał rundę zasadniczą, a w dwóch pierwszych podejściach do wielkiego finału idealnie wychodził spod taśmy. Niewyleczona kontuzja barku i ból po upadkach podczas turnieju w Wolverhampton nie pozwoliły mu jednak na trzykrotne ogranie bardziej doświadczonych kolegów i musiał się zadowolić brązowym krążkiem.
Scott Nicholls po tytuł IM Wielkiej Brytanii sięgnął po raz szósty w karierze i wyrównał tym samym rekordowe osiągnięcie Barry'ego Briggsa.
Chris Harris w Wolverhampton musiał uznać wyższość Scotta Nichollsa