Richardson jednak bez złamań

Nie będzie jednak przymusowej przerwy dla Lee Richardsona. Anglik po groźnym upadku w meczu PGE Marmy Rzeszów w Tarnowie pojechał do szpitala z podejrzeniem złamania lewej ręki. Na szczęście skończyło się tylko na strachu i stłuczeniach.

Richardson brał udział w groźnej kraksie w 12. biegu meczu w Tarnowie, kiedy to w pierwszym łuku został uderzony motocyklem Tadeusza Kostro. Anglik wziął jeszcze udział w powtórce, ale zaraz później lekarze założyli na jego ręce opatrunek usztywniający. Pierwsza diagnoza mówiła o złamanej kości śródręcza, ale badania po meczu nie wykazały żadnych złamań, o czym zawodnik poinformował swoich fanów za pośrednictwem Twittera.

Komentarze (0)