Marcel Kajzer: Umiem jeździć na żużlu

Bywa tak, że wynik nie odzwierciedla postawy zawodnika na torze. Tak było w minioną niedzielę w Częstochowie, kiedy to Marcel Kajzer zdobył w trzech biegach zaledwie dwa punkty, ale jego jazda budziła podziw.

Tak naprawdę to wychowanek rawickiego Kolejarza miał możliwość zaprezentować się przed publicznością tylko dwa razy, gdyż tuż po starcie gonitwy juniorskiej zdefektował mu motocykl. - Silnik, który przyjechał prosto od tunera rozpadł się. Przejechałem na nim tylko jeden trening i rozleciał się on już w pierwszym wyścigu. Podejrzewam, że mogą to być skutki nowych tłumików, ale ciężko jest mi się w tej chwili na ten temat wypowiedzieć. Teraz przy każdym defekcie upatruje się winy w nowych tłumikach. Wiadomo, że jest więcej awarii sprzętu od momentu używania nowych tłumików, ale naprawdę nie wiem, co dokładnie było powodem tego, że mój silnik się rozleciał. Jeszcze do niego aż tak wnikliwie nie zaglądałem - stwierdził w rozmowie z nami Marcel Kajzer.

21-latek w następnych dwóch biegach skorzystał z uprzejmości klubowego kolegi Artura Czai i zdecydował się jechać na jego motocyklach. W czwartej odsłonie Marcel był bliski sprawienia sensacji, gdyż przez dwa i pół okrążenia toczył zaciekłą rywalizację o zwycięstwo z Ryanem Sullivanem. Czego zabrakło? - Artur jest troszeczkę ode mnie niższy i jego motocykl jest inaczej skonstruowany. Ja mam zdecydowanie głębsze haki. W związku z tym mogę spokojnie wypuścić się na motocyklu i przytrzymywać go nogą. Nie mogłem tego uczynić na motocyklu Artura. Cała siła skupiła się na rękach. Uważam, że największy siłacz nie wytrzymałby przez cztery okrążenia. Motocykla żużlowego nie prowadzi się siłowo, tylko trzeba dać mu jechać. Mimo to, że ja męczyłem się na tym motocyklu to jakoś udało mi się dowieźć te dwa punkty - skomentował Kajzer.

Junior Włókniarza w szóstym wyścigu na maszynie Czai tym razem był czwarty. Punktowane pozycje stracił na dystansie. - W następnym starcie nie jechałem już na tym samym silniku, ponieważ Artur chciał go zaoszczędzić dla siebie. Jechałem na drugim motocyklu Artura, w którym na samym końcu urwał się łańcuszek sprzęgłowy. Ten drugi silnik był troszeczkę za mocny dla mnie. Nie pasował do mojej wagi. Dlatego też nie wygrałem startu i nie udało mi się założyć Rune Holty. Myślę, że gdybym jechał na tym motocyklu, na którym jechałem wcześniej, to udałaby mi się ta sztuka i już byłoby dobrze - ocenił nasz rozmówca.

Na zakończenie Marcel Kajzer przyznał, że do dobrej jazdy potrzebuje odpowiedniego sprzętu. - Myślę, że jeżeli dostanę naprawdę dobre motocykle to kibice będą ze mnie zadowoleni, ponieważ nieskromnie i szczerze powiem, że ja umiem jeździć na żużlu. Muszę mieć tylko na czym. Siadłem na motocykl Artura i byłem zdziwiony. Nie wiedziałem co się dzieje po prostu. Ten motocykl leciał. Może Artur sprzeda mi ten silnik? (śmiech). Przy okazji pragnę jemu i jego całemu teamowi podziękować za pomoc i użyczenie sprzętu.

Marcel Kajzer w meczu z Unibaksem musiał skorzystać z motocyklów Artura Czai, gdyż jego własne nie nadawały się do skutecznej rywalizacji

Komentarze (0)