Obydwa zespoły w niedzielnym spotkaniu jechały w mocno okrojonych składach. W ekipie leszczyńskich Byków, za kontuzjowanego Damiana Balińskiego zastosowano zastępstwo zawodnika. Podobny taktyczny manewr miał miejsce w drużynie zielonogórskiej, gdzie zawodnicy zastępowali Rafała Dobruckiego. Po niebywale wyrównanym meczu, dopiero ostatni wyścig dnia przechylił szalę zwycięstwa na korzyść klubu z Leszna. - Gospodarze byli dzisiaj strasznie zdeterminowani. Przy takim osłabieniu doskonale wiedzieli o co jadą, w ostatnim biegu wygrali i pokonali nas w całym meczu - powiedział na gorąco młodzieżowiec Stelmet Falubazu Zielona Góra - Patryk Dudek. - Szkoda mojego 14. biegu. Mam problem z rozpracowywaniem łuków i wydaję mi się, że trochę dałem ciała. Jestem zły na siebie z tego powodu, mogę przeprosić kibiców, że wyszło tak jak wyszło. Jednak jesteśmy dalej pierwsi w tabeli, to nie był ostatni mecz, musimy skupić się teraz na derbowym meczu w niedzielę i jedziemy dalej - dodał 19-latek.
"Duzers" wypowiedział się także na temat nawierzchni leszczyńskiego owalu. - Na początku tor był wymagający, jednak później się odsypał i było to widoczne. Początkowo my jako młodzieżowcy mieliśmy problemy, doszło do dwóch groźnych upadków. Trzeba jednak na tym jechać, skoro seniorzy dają radę, to i my musimy.
Zielonogórzanie już od 7 lat nie są w stanie odnaleźć recepty na wygraną w Lesznie. -"Magiczny Smok" jest dla nas nie do przejścia. Musimy poczekać na lepsze lata - zakończył Patryk Dudek.
Źródło: sport.zgora.pl