Spotkanie pomiędzy Piratami a Wilkami było bardzo zacięte i rozstrzygnęło się dopiero w ostatnim wyścigu, w którym "Herbie" wraz z Jonasem Davidssonem pokonali 4:2 Nickiego Pedersena i Krzysztofa Kasprzaka. - To była bardzo stresująca sytuacja. Ja chciałem wygrać, kibice na mnie liczyli i klub również potrzebował zwycięstwa. W takich chwilach nie jest łatwo - powiedział po meczu Hancock.
Amerykanin jest jednym z najstarszych zawodników, rywalizujących na żużlowych torach. Wydaje się więc, że 41-latek powinien podchodzić do rywalizacji z większym spokojem. - Nie, w moim przypadku nigdy tak nie będzie. Tutaj wiek nie gra żadnej roli - dodał Greg.
W ostatniej gonitwie wieczoru "Herbie" jako pierwszy minął linię mety, ale w końcowym rozrachunku bezcenny okazał się jeden punkt wywalczony w tym wyścigu przez Jonasa Davidssona. - Nie lubię takich sytuacji. Zdecydowanie bardziej wolę jeździć w spotkaniach, których rezultat znany jest już przed ostatnim biegiem - zwierzył się Szwed, który w naszym kraju również ściga się w barwach ekipy spod znaku Myszki Miki.
Piraterna Motala w chwili obecnej z dorobkiem 7 oczek zajmuje drugie miejsce w tabeli Elitserien. Piraci tracą 5 punktów do Indianerny Kumla. Grega Hancocka i Jonasa Davidssona w niedzielę czeka natomiast kolejny stresujący pojedynek, gdyż Stelmet Falubaz podejmie tego dnia Caelum Stal Gorzów w ramach rozgrywek Speedway Ekstraligi.
Czy Greg Hancock w niedzielę będzie równie skuteczny?