Stefan Smołka: Kangury w Polsce skaczą wysoko

- Kangury nie dość że chodzą po polskiej ziemi, to jeszcze skaczą z radością, bo im się tu podoba - powiedział Andre Brzeziński, który po dziesięciu latach znów odwiedził ojczysty kraj. Jest niedoszłym żużlowcem, fanem kochającym speedway nad życie.

Wyemigrował z rodziną blisko 50 lat temu, opuszczając tę swoją Łódź ulubioną, choć wówczas tak boleśnie czerwoną. Dziś, jak twierdzi, po angielsku mówi, myśli - a nawet śni. Częstym tematem snów Polaka w Australii jest speedway, tak skąpo dawkowany na rozległych przestrzeniach gorącego kontynentu. Mowa jest o ojczyźnie "czarnego sportu". Tam się wszystko zaczęło. Stamtąd do Europy nową dyscyplinę motorową przywiózł Australijczyk, urodzony na Nowej Zelandii, John Hoskins. Pierwszym mistrzem świata we wrześniu 1936 roku na starej legendarnej arenie Wembley został Lionel Van Praag - obywatel Australii. Akt sprawiedliwości dziejowej? Potem jeszcze inni rodacy Van Praaga stawali na szczycie: Bluey Wilkinson - 1938, Jack Young dwukrotnie - 1951 i 1952. Minęło pół wieku z hakiem, gdy fenomenem absolutnym okazał się Mr Jason Crump, genialny potomek żużlowego rodu, który od dziesięciu lat nie schodzi z podium SGP IMŚ, trzykrotnie sięgając po "złoto dla zuchwałych" - 2004, 2006 i 2009.

Australijczyk Lionel van Praag - pierwszy w historii Indywidualny Mistrz Świata

Że "kangury" potrafią śmigać po polskiej szlace, udowadniają już od co najmniej 20 lat. Pierwszymi Australijczykami z zaciągu tak zwanych starnieri w polskiej lidze byli w 1991 roku Todd Wiltshirre pod Jasną Górą i boski Leigh Adams w lubelskim Motorze, a zaraz po nich rok później Shane Parker u Rolnickiego w Victorii z Machowej.

Potem szli kolejni australijscy jeźdźcy do prezentacji przedmeczowych na polskich stadionach. W 1996 roku w Toruniu pojawił się Ryan Sullivan wpisujący się w pamięć polskich fanów wolą walki i zawsze równą wysoką formą, a w Gorzowie Jason Lyons. W następnym sezonie doszedł krewki Craig Boyce w Lesznie i Steve Johnston w Gnieźnie, a jeszcze rok później kwaśny Mark Lemon w Rybniku.

Następne kontrakty obejmowały już nowy XXI wiek. Tu postać wspomnianego Jasona Crumpa wybija się ponad poziomy. Pierwszym polskim klubem rudego kangura urodzonego w angielskim Bristol była twarda gorzowska Stal w roku 2000 i 2001. Jason był już wówczas uznanym riderem, z tytułem mistrza świata juniorów z 1995 roku oraz nie tylko stałym, ale i czołowym uczestnikiem SGP.

Australijczyk Jason Crump - trzykrotny Indywidualny Mistrz Świata (speedwaystar.net)

Po Crumpie przyszły lata małej posuchy w australijskim zaciągu obficie dotąd zasilającym personalnie polskie ligi żużlowe. Dopiero w 2006 roku w Lublinie pojawił się Adam Shields, w Grudziądzu Davey Watt, a rok później Travis McGovan w Lesznie, Rory Schlein w Rybniku, ale przede wszystkim wiele obiecujący duet dwudziestolatków. Troy Batchelor, śladem swego mistrza Leigh Adamsa do dziś pozostaje wierny barwom leszczyńskiej Unii. We Wrocławiu natomiast błyskawicznie wschodziła gwiazda Chrisa Holdera, który tylko raz zmienił klubowe rękawiczki na toruńskie i tak je nosi do dziś.

Do Tarnowa Kevin Doolan, a do Rzeszowa Cameron Woodward przybyli z Australii w roku 2008, zaś w następnym Jason Doyle przyleciał do Rawicza i Darcy Ward do Torunia. Ten ostatni wydaje się być na najlepszej drodze do chwały Jasona Crumpa. Tu mała dygresja. Nikt, kto choć trochę czuje naturę i gorący temperament Australijczyka, nie będzie mu wytykał wizyty w nocnym klubie. Inni ludzie, inna mentalność, choć oczywiście umiar wskazany jest zawsze i wszędzie, zwłaszcza w odniesieniu do wyczynowego sportowca - profesjonalisty.

Niezwykle piękną kartę zapisał w Polsce niezapomniany Leigh Adams. Był wśród tych pierwszych z zagranicy, którzy porywali tłumy na wypełnionych stadionach żużlowych w Polsce. I zawsze niezmiennie był wśród najlepszych. Po krótkim "clubbingu" w Lublinie i we Wrocławiu, przed piętnastu laty pojawił się w Lesznie i tam już pozostał, bezprzykładnie wierny, aż po granice do bólu. W zeszłym roku postanowił zakończyć piękną karierę, z radosną perspektywą oddania się innym pasjom. Od grudnia zeszłego roku na łamach Tygodnika Żużlowego publikowany jest bardzo obszerny niezwykle interesujący cykl wspomnień o życiu i karierze Leigh Adamsa, z którego wyłania się postać wielkiego sportowca i szlachetnego człowieka, Honorowego Obywatela Miasta Leszna. Z łezką żegnany opuścił szczęśliwą Polskę. Kończąc karierę wciąż był w znakomitej formie, więc postanowił się sprawdzić w obliczu nowych sportowych wyzwań, w ekstremalnie trudnych rajdach terenowych. Niestety w tych dniach, podczas przygotowań do Finke Desert Race, uległ wypadkowi, po którym został ciężko ranny, z najbardziej niebezpiecznym urazem kręgosłupa.

Australijczyk Leigh Adams czołowy żużlowiec świata przełomu stuleci

Nie szczędźmy wznoszonych intencji, trzymajmy kciuki, wspierając wieloletniego żużlowego idola w walce z wszystkich najważniejszej - o powrót do sprawności i zdrowia!

Stefan Smołka

Komentarze (0)