W Poznaniu spłonął motocykl

Mimo pewnego zwycięstwa w Poznaniu, dwóch zawodników Lotosu Wybrzeża Gdańsk nie do końca mogło być zadowolonych - Thomas H. Jonasson, któremu spłonął motor w 14. biegu, oraz Paweł Hlib, który był właścicielem pechowego sprzętu.

Szwed jechał na nie swoim sprzęcie, bowiem ten rozleciał mu się jeszcze przed pierwszym startem. - Wtedy wszyscy podstawili mu swoje motocykle i chłopak miał problem, który wybrać - zdradził parkingowe kulisy Kamil Brzozowski.

Na motocyklu kolego Jonasson zdobył 9 punktów i został nominowany do startu w 14. biegu. W nim problemy miał jeszcze przed momentem puszczenia przez sędziego taśmy. Ostatecznie ruszył, ale po przejechaniu kilkudziesięciu metrów zdefektował. Siłą rozpędu dojechał na prostą startową i zjechał na trawę, gdzie motocykl stanął w płomieniach. Sytuacja była niebezpieczna, bo obsługa meczu znajdująca się na płycie boiska nie wiedziała, czy zajmować się płonącym sprzętem czy obsługą trwającego biegu. Ostatecznie motocykl ugaszono, ale straty wydawały się być poważne. - Trzeba będzie otworzyć silnik i zobaczyć jakie są zniszczenia, chociaż wierzę, że większych uszkodzeń nie będzie, mimo dość wysokiej temperatury. Najwięcej obaw można mieć o gaźnik - powiedział Stanisław Chomski.

Trener Wybrzeża przyznał, że cała sytuacja dobrze obrazuje, iż w jego zespole atmosfera jest bardzo dobra. - Thomasowi sprzęt rozleciał się przed pierwszym startem, Paweł podstawił mu swój drugi motocykl i to Szwed pojechał w biegach nominowanych, bo być może ten drugi motor był lepszy niż pierwszy. Tak powinno być w drużynie - raz ja tobie pomagam, innym razem ty mi - wyjaśnił.

Spostrzeżenia Chomskiego wydaje się potwierdzać sam Hlib. - Ważne, że Tomek mógł polatać na moim sprzęcie i dobrze mu to wychodziło - powiedział już po meczu. - Co się stało z motocyklem? Nie wiem, widziałem płomienie - uciął. Co ciekawe, tuż po całym zajściu wydawało się, że to Hlib pociesza Jonassona, a nie odwrotnie.

Płonący motocykl Hliba

Cała fotorelacja z meczu --->>>

Komentarze (0)