Bardzo udaną pierwszą część zawodów miał Mirosław Jabłoński, który w trzech startach nie znalazł pogromcy. Później jednak młodszy z braci Jabłońskich nie zdobył punktów, pomimo tego jego drużyna odniosła pewne wyjazdowe zwycięstwo. - Z mojej perspektywy pierwsze trzy biegi wyglądały rewelacyjnie. Później niestety dwa zera. Po równaniu toru niestety mój motocykl nie sprawował się aż tak dobrze. Na ostatni bieg trochę pozmieniałem, ale to nic nie dało. Na szczęście w tym momencie koledzy z drużyny świetnie mnie uzupełniali i dowieźliśmy cenne zwycięstwo do końca. Cieszy i buduje, gdyż w perspektywie małej tabelki jesteśmy na pewno dużo do przodu - nie krył zadowolenia Mirosław Jabłoński.
Niedzielnym zwycięstwem czerwono-czarni odbili sobie z nawiązką porażkę na własnym torze z GTŻ-em, ponieważ bonus także trafił do pierwszej stolicy Polski. - Niestety, nie wszystko poukładało się po naszej myśli w meczu w Gnieźnie i przegraliśmy. Na szczęście w Grudziądzu byliśmy maksymalnie skoncentrowani, jechaliśmy do końca i udało nam się zwyciężyć taką liczbą punktów, że jeszcze zgarnęliśmy bonus. Teraz szykujemy się na Bydgoszcz - powiedział podbudowany Jabłoński.
Na torze w Grudziądzu ogromne znaczenie miało wyjście spod taśmy, podobnie było także w pierwszym spotkaniu w Gnieźnie, gdzie to grudziądzanie dysponowali lepszymi startami. Skąd zatem taka metamorfoza? - Trzeba się nad tym grubo zastanowić. Być może chodzi o to, że za dużo kombinujemy z torem w Gnieźnie. Grudziądzanie przygotowali tor twardy, trochę potrenowaliśmy na takim u siebie. Nie ukrywajmy, że te tory są bardzo podobne do siebie, dlatego wynik jest taki a nie inny. Jechaliśmy z nastawieniem zwycięstwa i się udało. Na pewno to nas mocno podbudowuje przed meczem w Bydgoszczy - zakończył młodszy z braci Jabłońskich.