Chris Harris: Losy meczu i bonusu ważyły się do ostatniego biegu

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Chris Harris zaliczył w minioną niedzielę udany występ w pojedynku PGE Marmy Rzeszów z Włókniarzem Częstochowa. Popularny "Bomber" odzyskał zaufanie kibiców po fatalnym meczu w Tarnowie.

Dwa tygodnie temu Chris Harris, podobnie jak większość zawodników PGE Marmy Rzeszów, zupełnie nie radził sobie na tarnowskim torze. Brytyjczyk spotkanie zakończył z punktem na koncie, a jego zespół doznał sromotnej porażki. Zupełnie inną jazdę Żurawi można było oglądać w niedzielę, gdzie po zaciętym pojedynku podopieczni Dariusza Śledzia wygrali z Włókniarzem Częstochowa 49:41. Duża w tym zasługa Chrisa Harrisa, który w zawodach wywalczył 10 punktów i 2 bonusy. - To jest właśnie speedway. Dzisiaj potrafiłem dobrze wyjść ze startu i na trasie również mogłem się dobrze rozpędzić. W Tarnowie przede wszystkim przegrywałem starty, a że na trasie praktycznie nie dało się wyprzedzać to było tak jak wszyscy widzieli - powiedział po niedzielnym meczu reprezentant Wielkiej Brytanii.

28-letni żużlowiec nie krył radości po zwycięskim spotkaniu. - To był dla mnie dobry mecz. Goście postawili poprzeczkę bardzo wysoko, ale mimo to zdołaliśmy odnieść cenne zwycięstwo. Kibice powinni być zadowoleni, bo chociaż losy spotkania i punktu bonusowego ważyły się do ostatniego biegu, to jednak wygraliśmy a emocji nie brakowało - zakończył "Bomber".

Źródło: Super Nowości 24

Źródło artykułu:
Komentarze (0)