Zakaz stadionowy dla grudziądzkiego pseudokibica. Będą kolejne zatrzymania?

2 tys. złotych grzywny oraz dwuletni zakaz stadionowy - to kara dla grudziądzkiego pseudokibica, który podczas meczu GTŻ-u ze Startem Gniezno próbował... dostać się na wieżyczkę sędziowską. Policja nie wyklucza kolejnych zatrzymań w związku z zachowaniem kibiców podczas niedzielnego spotkania.

Do Grudziądza przyjechała liczna grupa kibiców z Gniezna. Mecz, który zapowiadał się niezwykle ekscytująco, nieco rozczarował, podobnie jak zachowanie fanów obu drużyn, którzy nie szczędzili sobie przykrych wymian zdań. Doszło także do kilku czynów, jak np. rzucanie serpentynami i butelkami. Kilkanaście butelek trafiło także na tor. Zachowanie grup kibiców gospodarzy, jak i gości było dalekie od ideału. Policja wciąż analizuje materiały z meczu i nie wyklucza kolejnych zatrzymań oraz zakazów stadionowych.

- Kamieni nie było, ale nierozwinięte rolki serpentyn tak. Stworzyliśmy bufor między sektorami fanów obu drużyn. Nie mieli ze sobą styczności, tylko kontakt wzrokowy. Były pyskówki, przyśpiewki, jak na każdym meczu. Atmosferę podgrzała ranga spotkania, presja na wynik. Policja, służby GTŻ i my posiadamy obszerny materiał do identyfikacji pojedynczych osób, które na stadion już nie będą wchodzić. Przypominam, że nikt, nawet zasłonięty szalikiem czy kapturem, nie jest anonimowy. Kto rozrabia, dostanie zakaz stadionowy, bo o kilka wystąpimy - mówi szef firmy ochroniarskiej na meczach grudziądzkiego klubu Marek Tkaczyński.

Po niedzielnym spotkaniu nałożono już jeden zakaz stadionowy. Otrzymał go 55-letni grudziądzanin, który niezadowolony z decyzji sędziego zawodów Grzegorza Sokołowskiego próbował dostać się na wieżyczkę i wymierzyć arbitrowi sprawiedliwość. Na szczęście w porę zatrzymali go ochroniarze, po czym okazało się, że ma on 2,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Dodatkowo musi on zapłacić 2 tys. złotych grzywny.

- Mecz na szczycie, z drużyną Startu jeżdżącą ostro. W kilkutysięcznym tłumie zawsze się jakiś idiota znajdzie. Ktoś z Gniezna zdjął spodnie i wystawił cztery litery? Kiedyś, na światowej rangi stadionie, gość biegł nago i to dopiero była sensacja. Ale po co robić takiemu reklamę? Rzucali serpentynami, plastikowymi butelkami? To była chwila, ekipa techniczna sprzątnęła i mecz trwał dalej. Gdyby działy się rzeczy niedopuszczalne, sędzia przerwałby mecz. Nie zrobił tego, bo nie widział powodów - ocenił niedzielne zajścia na stadionie w Grudziądzu dyrektor GTŻ-u Piotr Nagel.

Źródło: Gazeta Pomorska

Źródło artykułu: