Kluczem do triumfu Indian okazała się ostatnia gonitwa, w której "Pepe" pokonał Nickiego Pedersena i Adriana Miedzińskiego. - Przeciwko Nickiemu nigdy nie jedzie się łatwo, ponieważ to znakomity zawodnik. Wilki to także bardzo dobry zespół, prawdopodobnie najlepszy, z jakim się w tym roku zmierzyliśmy. Ja jednak wytrzymałem presję - powiedział Protasiewicz.
Dzięki wtorkowej wygranej Indianerna umocniła się na czele tabeli i w chwili obecnej ma 5 oczek przewagi nad drugą Piraterną Motala. - Liczyłem, że w tym sezonie będziemy wysoko, ale nie sądziłem, że będzie nam szło aż tak dobrze. Kluczem do naszego sukcesu jest prawdopodobnie bardzo wyrównany skład, bo jeśli komuś nie idzie, to wtedy koledzy starają się go zastąpić - dodał menadżer teamu z Kumli - Dalle Andersson.
Słowa opiekuna Indian mają swoje potwierdzenie w rzeczywistości, bowiem w spotkaniu z Wilkami totalnie zawiódł Antonio Lindbaeck, który w trzech startach nie zdobył ani jednego punktu.
W przyszłym tygodniu Piotra Protasiewicza zabraknie na arenach Elitserien, ponieważ w dziewiątej rundzie spotkań jego zespół będzie pauzował.
Piotr Protasiewicz - sile ogniwo Stelmet Falubazu Zielona Góra i Indianerny Kumla