W meczu PGE Marmy z Betardem Spartą Wrocław, Chris Harris pojechał na dobrym poziomie, kończąc zawody z dorobkiem 10 "oczek". Zespół Brytyjczyka wygrał ważne ligowe spotkanie w stosunku 52:31 i zgarnął do ligowej tabeli trzy duże punkty. - Dzisiaj świetnie spisała się cała drużyna. Bardzo cieszymy się, że zainkasowaliśmy trzy duże punkty. Jesteśmy w play-offach, a to był nasz cel - powiedział popularny "Bomber".
Z pewnością Brytyjczyk miał zgoła inny nastrój po sobotniej rundzie Grand Prix w Cardiff. Harris przed swoją publicznością spisał się słabo i wywalczył na torze jedynie 6 punktów. - Grand Prix to bzdury! (śmiech) Niestety ta runda była dla mnie zupełnie nieudana. Moje motocykle na dystansie były zbyt wolne i nic więcej nie mogłem zrobić. W pierwszym swoim biegu miałem problemy z najlepszym motocyklem, później przesiadłem się na motocykle rezerwowe, ale one były strasznie wolne - tłumaczył 28-latek.
Reprezentant Wielkiej Brytanii startował w sobotnim turnieju przed własną publicznością. Jak przyznał, po części zawiódł oczekiwania swoich fanów. - Co roku atmosfera na Millenium Stadium jest świetna. Fani są tam naprawdę fantastyczni. Wielka szkoda, że poprzez swój słaby występ nie zapewniłem im większych emocji - mówił niepocieszony.
Żużlowa czołówka Grand Prix odpocznie od cyklu aż do 30 lipca. Czy tak długa przerwa od światowego czempionatu pasuje "Bomberowi"? - Jest w porządku. Jestem zadowolony, że czeka nas dłuższy rozbrat z Grand Prix. Będzie to dla mnie doskonała okazja na dojście do porozumienia z moim sprzętem. Muszę spędzić kilka najbliższych dni w warsztacie i dokonać kilku istotnych zmian, żeby w końcu moje motocykle były szybsze. Mimo tej przerwy nie będziemy narzekać na brak speedway'a, bo przecież niedługo Drużynowy Puchar Świata.
Jak kapitan reprezentacji Wielkiej Brytanii ocenia szanse swojej drużyny w zbliżającym się wielkimi krokami półfinale DPŚ w King’s Lynn? - Na pewno będzie bardzo ciężko. W półfinale w King’s Lynn zmierzymy się m.in. z Polakami, którzy przecież są Mistrzami Świata oraz nieobliczalnymi Rosjanami. Z pewnością 11 lipca czeka nas trudny wieczór - zakończył Chris Harris.
Chris Harris liczy, że druga część cyklu Grand Prix będzie dla niego bardziej udana