DPŚ z atrakcjami - rozmowa z Danielem Siczyńskim, rzecznikiem prasowym Caleum Stali Gorzów

W połowie lipca do Gorzowa Wlkp. zjadą się najlepsze reprezentacje krajów, aby uczestniczyć w walce o Drużynowy Puchar Świata na żużlu. Daniel Siczyński opowiada, jak klub i miasto przygotowują się do tej prestiżowej imprezy, jakie szykują atrakcje, a także mówi o tym, czy trudno sprostać wymaganiom BSI.

Sandra Rakiej: Niecałe dwa tygodnie dzielą Gorzów od barażu i finału The FIM PGE Polska Grupa Energetyczna Speedway World Cup 2011. Czy posiadając doświadczenie w postaci organizacji zeszłorocznego półfinału tych rozgrywek, jest jeszcze jakakolwiek trema ze strony klubu przed tą imprezą?

Daniel Siczyński: Nie ma tremy, a wręcz przeciwnie! Wydaje mi się, że większość prac zostało już wykonanych i teraz nie zostało nic innego jak "odjechać" same zawody. Największy trud jest bowiem na etapie przygotowania wszystkich projektów, promocji, plakatów, bilbordów, a także dopilnowania kwestii infrastruktury samego obiektu. Jest to więc praca całego zespołu, począwszy od marketingu, przez dział organizacji imprez, które to doprowadziły do punktu, gdzie nie ma żadnych zaległości. Jesteśmy ze wszystkim na bieżąco i udaje nam się pokonać mnóstwo raf, które pojawiają się na drodze. Teraz powinniśmy mieć już "z górki".

Czy, po ubiegłorocznych zawodach, BSI miało uwagi względem organizacji, bądź też wy sami zauważyliście, że jakieś elementy wymagają poprawy?

- Może nie zabrzmi to specjalnie skromnie, ale opinia BSI była jednoznaczna – zawody zostały przeprowadzone perfekcyjnie. Trzeba również pamiętać, w jakich okolicznościach się to wtedy odbyło. Po wielu godzinach starań, walki z torem i niesprzyjającą pogodą, sobotnie zawody zostały odwołane. Kolejnego dnia nastąpił zaś zwrot o 180 stopni, a my jako organizator sprawdziliśmy się w warunkach bojowych. Skoro poradziliśmy sobie w ubiegłym roku i nie dostrzeżono wtedy żadnych błędów, sądzę, iż teraz również damy radę. Jedynie pogoda może pokrzyżować szyki, ale doświadczenie pokazało, że nawet na takie warianty jesteśmy przygotowani. Niemniej jednak, my jako klub, zawsze jesteśmy wobec siebie krytyczni. Po każdej imprezie, bez znaczenia czy ligowej czy międzynarodowej, spotykamy się na zebraniach, aby punktować słabe i mocne strony. Są elementy, które dostrzegamy jako pozytywy i chcemy je eksponować, ale zauważamy również błędy, które staramy się eliminować. Ten mechanizm trzeba przecież oliwić, aby nie było żadnych zgrzytów.

W obecnym sezonie Gorzów poszczycić się może zmodernizowanym stadionem. Czy delegacja z BSI wizytowała już obiekt im. Edwarda Jancarza?

- Owszem, gościliśmy reprezentantów z BSI, a kilka dni temu była tu również firma, która będzie realizowała transmisję telewizyjną. Wykonali dokumentację zdjęciową, przekazali informacje do kierownictwa i mamy już z ich strony zwrot. Jedyne zastrzeżenia związane są z realizacją obsługi komentatorskiej. Wątpliwości tyczą się tego, czy pomieszczenia są dostatecznie wytłumione, tak żeby nie powstawały problemy komunikacyjne pomiędzy sprawozdawcami. Jest to jednak kwestia, z którą sobie poradzimy. Nie jest to przeszkoda, która rozkładałaby nam na łopatki całą organizację. Już za kilka dni spodziewamy się zaś delegacji bezpośrednio z BSI. Sprawdzą obiekt i stan organizacji, który regularnie aktualizujemy. Działamy według sprawdzonego schematu, który w zeszłym roku przyniósł dobre owoce, więc teraz powinno być na tym samym, jak nie na lepszym poziomie.

Rok temu półfinał Drużynowego Pucharu Świata przyciągnął na stadion komplet publiczności. Jakiej frekwencji spodziewacie się teraz, jak rozchodzą się bilety?

- Spodziewamy się kompletu i nie może być inaczej, bo to są kluczowe zawody w kalendarzu międzynarodowych imprez żużlowych. W tej chwili sprzedaliśmy około sześciu tysięcy biletów. Dodatkowo dochodzi do tego pula przeznaczona dla sponsorów i firmy BSI, a zatem kolejny tysiąc jest zagospodarowany. Na bieżąco realizowane są również rezerwacje. Odwiedzą nas liczni kibice z zagranicy. W zorganizowanej grupie z Danii przyjedzie aż dwieście osób. Są też rezerwacji z Anglii, Szwecji i Niemiec.

Podejrzewam, że specyficzny sposób sprzedaży biletów – im bliżej zawodów, tym tańsze wejściówki, spowoduje, że prawdziwe oblężenie nastąpi na kilka dni przed imprezą.

- Z pewnością sporo kibiców czeka do ostatniego momentu. Spodziewamy się jednak zamknąć sprzedaż na około cztery dni przed zawodami. Jest to jednak moja spekulacja, aczkolwiek mam przeczucia, że ostatniego dnia z pewnością nie będzie już biletów. Ważne jest również to, że razem z miastem startujemy z dużymi akcjami promocyjnymi. Od pierwszego do siedemnastego lipca rusza kampania w całego zachodniej Polsce. Bilbordy zawisną m.in. w Zielonej Górze, Szczecinie, Poznaniu, a także w mniejszych miejscowościach na terenie dawnego województwa gorzowskiego. Partnerem w działaniach promocyjnych jest również "Gazeta Lubuska".

Skupiacie się tylko na regionie?

- Oczywiście zaplanowane są również działania na skalę ogólnopolską. Na przykład wspólnie z "Przeglądem Sportowym" przygotowujemy skarb kibica, a ponadto przed samą imprezą ruszy kampania w telewizji polskiej.

W organizacji meczu ligowego i imprezy rangi międzynarodowej jest wiele różnic. Więcej wolontariuszy, obsługi, większa promocja...

- Biorąc pod uwagę doświadczenia z ubiegłego roku, chcemy wprowadzić stewardów, którzy będą służyli swoją pomocą. Część z nich pozyskamy z firm takich jak "Audit", które na stałe współpracują z klubem. Tak naprawdę nie ma jednak dużej potrzeby zwiększenia staffu, gdyż sporą część pracy wykonuje w ramach swoich obowiązków firma BSI. Bardzo nas to cieszy, tym bardziej, iż nie są to tylko ludzie odpowiadający za realizację telewizyjną, ale również samą obsługę imprezy. Jeżeli miałabym to podsumować, to do imprezy cały ciężar pracy spoczywa na naszych barkach, a w trakcie samych zawodach rozkłada się to po równo na nas i BSI.

Jako organizatorzy dbacie nie tylko o samo widowisko na stadionie, ale również o całą otoczkę. Będziecie chcieli czymś zaskoczyć kibiców, którzy przyjdą na gorzowski stadion?

- Wzorcem dla organizatorów wszystkich imprez żużlowych jest Cardiff. Myślę, że już w sezonie ligowym udało nam się kilka pomysłów stamtąd przeszczepić. Dużych nowinek jednak nie chcemy wprowadzać, bo ten obecny mechanizm funkcjonuje sprawnie. Co więcej BSI ma ściśle określone procedury, które nie pozwalają na wprowadzenie elementów niewpisujących się w ich schemat. Nie postrzegam tego jednak jako zubożenie widowiska. Skupiamy się teraz na emocjach sportowych, które dostajemy w skondensowanej dawce. I to jest właśnie fajne.

Czy w Gorzowie odbędą się jakieś imprezy towarzyszące?

Owszem! Klub wspólnie z miastem przygotowuje całą otoczkę około-sportową. Będzie to m.in. miasteczko kibica, usytuowane na bulwarze zachodnim, a właściciele pubów i restauracji zagospodarują część wschodnią. Przez trzy dni – od trzynastego do szesnastego, tam również będzie się działo! Nie zabraknie koncertów rockowych oraz szybkich motocykli. Co więcej, warto wspomnieć, że udało nam się zaprosić do współpracy firmę "Monster Energy", sponsora Tomasza Golloba. Ich profil zbliżony jest do Red Bulla i to nie tylko pod względem produktu, czyli napojów energetycznych, ale również zamiłowania do sportów ekstremalnych. Zaprezentowaliśmy im nasz produkt – The FIM PGE Polska Grupa Energetyczna Speedway World Cup 2011 i zdecydowali się na współpracę, pomimo że firma jest dopiero na etapie organizowania się przed wejściem na polski rynek. Na razie będzie dość skromnie, jak na ich możliwości, ale z pewnością przyjedzie "Monster truck", czyli ogromna ciężarówka. Na bulwarze zachodnim będzie ponadto zagospodarowana część do pokazów dynamicznych. Zaproszenie zostali czołowi polscy deskorolkowcy, skejtowcy i trialowcy rowerowi. W pubie Stali Gorzów odbędzie się również impreza pt. "Afterparty z Monsterem". Od tej firmy mamy już sygnał, że planowane wydarzenia będą papierkiem lakmusowym na dalszą współpracę. Myślimy bowiem o zacieśnieniu kontaktów również w kontekście zawodów ligowych. Już w tej chwili mamy wstępne zapewnienia, że firma "Monster Energy" chciałaby mocniej wejść w imprezy żużlowe, a nie me ku temu lepszej okazji jak finałowa edycja turnieju Grand Prix w Gorzowie. W październiku również na pewno zobaczymy tu firmę "Monster Energy". W tej chwili trwają już ustalenia odnośnie zakresu współpracy.

Media niejednokrotnie rozpisywało się na temat tego, jak trudnym partnerem jest firma BSI. Anglicy dbają rzekomo o wszelkie najmniejsze szczegóły, posiadają długą listę wymogów i nawet wybór podprowadzających musi zostać przez nich zaakceptowany. Czy faktycznie współpraca ta jest tak wymagająca?

- Pierwsze koty za płoty! W ubiegłym roku praca ta była o tyle trudniejsza, że byliśmy nowicjuszami w tej dziedzinie, podobnie jak King's Lynn. Zimą będąc w Genewie, rozmawiałem z reprezentantem tamtejszego klubu i oboje nie mogliśmy być specjalnie aktywni w dyskusji pozostałych delegatów, gdyż nie mieliśmy skali porównawczej. Realizowaliśmy po prostu to, co zostało nam narzucone i staraliśmy się to robić jak najlepiej. W tym roku mamy już konkretny materiał porównawczy i sprawdzone mechanizmy działania, a zatem i sama współpraca będzie dużo łatwiejsza.

Nie macie jednak, jako organizatorzy, takiego poczucia, że od polski wymaga się trochę więcej?

- Każdy realizuje po prostu zapisy umów, które indywidualnie podpisywane są na organizację poszczególnych zawodów. My nie wiemy, jak wyglądają one w stosunku na przykład do Gorican czy Vojens. Kibice na podstawie tego, co obserwują, mogą sami porównywać sobie obraz i wyrobić własne zdanie na ten temat. Naszym zadaniem jest wywiązać się z własnej umowy i staramy się to robić jak najlepiej.

Źródło artykułu: