- Mój występ był przeciętny. Mogło być troszeczkę lepiej, szczególnie w tym pierwszym biegu, gdzie chciałem zamknąć Dawida Lamparta na drugim łuku, tymczasem on mnie trochę wywiózł. Prawie się tam wywróciłem, ale dojechałem trzeci za Patrykiem Dudkiem. Cieszę się, że chociaż tak się udało - powiedział po starciu z rzeszowianami Adam Strzelec.
Czy remis wicemistrza Polski z beniaminkiem Speedway Ekstraligi to dla juniora Stelmet Falubazu zaskoczenie? - Troszeczkę. Trener co prawda mówił, że będzie ciężko, ale mimo wszystko myślałem, że te 3 duże punkty będą dla nas.
Adam Strzelec jest obok Patryka Dudka podstawowym juniorem Stelmet Falubazu
Przyczyną, dla której zielonogórzanom nie udało się wygrać środowego meczu były dwa defekty w dwóch ostatnich biegach. - Myślę, że sprzęt troszeczkę zawiódł. Z tego co wiem, Gregowi Hancockowi padły w środę dwa silniki w obu motocyklach. Do tego bodajże łańcuch sprzęgłowy nawalił Piotrowi Protasiewiczowi w ostatnim biegu. Gdyby nie to, to pewnie byśmy wygrali no ale… złośliwość rzeczy martwych. Tak bywa - stwierdził 17-latek.
"Joker" był zadowolony z przygotowania nawierzchni na środowy mecz. - Tor był troszeczkę pod koło, ale delikatnie. Idealny do ścigania. Taka nawierzchnia w miarę mi odpowiada. Musiałbym jednak jeszcze troszkę na niej potrenować i wtedy na pewno byłoby ok - podkreślił.
Bardzo wiele wskazuje na to, że Stelmet Falubaz w pierwszej rundzie fazy play-off zmierzy się właśnie z PGE Marmą Rzeszów. - Myślę, że powinno być dobrze - skwitował krótko Adam Strzelec.