- Na zielonogórskim torze w tym spotkaniu było "pod koło" jak cały tamten rok i widać było, że dobrze nam się jedzie. Mam nadzieję, że teraz w Rzeszowie będzie podobny tor, a będziemy punktować równie dobrze - powiedział po spotkaniu junior rzeszowskiej PGE Marmy.
Rzeszowianie nie spodziewali się takiego przebiegu spotkania, aczkolwiek przyjechali walczyć o jak najlepszy wynik. Od początku spotkania zauważyć można było jak świetnie czują się na zielonogórskim owalu. - Wydawało mi się, że będzie ciężej, ale fajnie, że udało się wywalczyć remis. Szkoda, że nie wygraliśmy, ale było parę różnych defektów, a także różnych sytuacji na torze, które nam w tym przeszkodziły . Los chciał żeby był remis i tak było - stwierdził Lampart.
Niesamowitą szarżą popisał się junior Marmy w dwunastym wyścigu, kiedy to w sobie tylko wiadomy sposób wjechał między jadących na 5:1 Patryka Dudka i Jonssona. Inna sprawa, że Szwed chwilę później uporał się z młokosem z Rzeszowa. W dodatku Lampart musiał wysłuchać po biegu pretensji Chrisa Harrisa. O co mu chodziło? - Chodziło mu o to, że powiozłem go na pierwszym łuku. Oczywiście potem sobie wszystko wyjaśniliśmy. Chciałem się uczepić odsypanej nawierzchni, a on był akurat po mojej prawej stronie, ja jego nie widziałem. I tak to wszystko wyszło. Ale wyjaśniliśmy sobie wszystko i jest w porządku - zapewnił.
Dawid Lampart jest niezwykle ważnym punktem w swojej drużynie