Krzysztof Jabłoński od początku sezonu znajduje się w znakomitej dyspozycji, czego potwierdzeniem jest ósme miejsce w klasyfikacji najskuteczniejszych zawodników w pierwszej lidze (2,233 b/pkt). Bez znaczenia było czy korzystał ze starych, czy nowych tłumików. - Cóż, po prostu odrobiłem zadanie domowe - powiedział nam kilka tygodni temu. - Przygotowywałem się ponad rok. Zbierałem informacje. Wspólnie z moim teamem przeprowadzałem różne testy, dlatego nie jest dziełem przypadku, że moje silniki przestawiłem na nowe tłumiki i wszystkie działają bez zarzutu.
W zeszłą niedzielę był najlepszym zawodnikiem meczu Startu z Lokomotivem Daugavpils. Zdobył tzw. płatny komplet punktów (13+2), zwycięskie biegi kończąc z dużą przewagą nad rywalami. - Wojna cały czas trwa. Największa w warsztacie. Boję się, że do końca sezonu, podczas żadnych zawodów, nie będę wszystkiego pewien w 100 proc. Wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie. Ciągle szukamy lepszych rozwiązań w silnikach. Konkurencja nas dogania, dlatego nie można być biernym. Praca wre - tłumaczy.
Osobne słowa skierował do swoich sąsiadów, bowiem ciągłe testy motocykli wymagają ich dużej wyrozumiałości. - Przy okazji chciałem przeprosić moich sąsiadów za ciągły hałas wokół domu (uśmiech).
Prawdziwym sprawdzianem formy dla starszego z braci Jabłońskich, ale i całego zespołu Startu będzie zaplanowana na 31 lipca konfrontacja z Lotosem Wybrzeże Gdańsk. W przypadku zwycięstwa gnieźnianie mocno przybliżą się do wyznaczonego celu, jaki jest dla nich awans do Speedway Ekstraligi. - Czy myślę o spotkaniu z Wybrzeżem? Bardziej skupiam się na tym, żeby tak przygotowywać tor, żebyśmy czuli się na nim idealnie. I wtedy nie będzie miało znaczenia czy przyjdzie Wybrzeże, czy inna drużyna. Po prostu trzeba dobrze czuć się na torze, na którym można walczyć. Musimy ten atut wykorzystać.
Krzysztof Jabłoński (CZ) zamierza po kolejne zwycięstwo