Chris Holder dla SportoweFakty.pl: Zabrakło kropki nad i

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Aż 15 punktów w sobotnim finale Drużynowego Pucharu Świata zdobył Chris Holder. Jego drużyna nie zdołała jednak sięgnąć po Trofeum imienia Ove Fundina. Australijczycy o 6 "oczek" przegrali z Polakami.

W tym artykule dowiesz się o:

- To był generalnie dobry turniej dla nas, ale zabrakło kropki nad i. Mieliśmy udany początek i środek zawodów, ale w końcówce osłabliśmy, a Polacy zaczęli jechać dużo lepiej. W tym roku jeszcze nie udało się nam pokonać biało-czerwonych. Musimy na to poczekać do następnego roku - powiedział specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl Chris Holder.

Australijczyk podkreślił, że jest rozczarowany drugim miejscem. - Byliśmy blisko zwycięstwa, mieliśmy naprawdę dużą przewagę. Niestety, roztrwoniliśmy ją. Kiedy tuż po zakończeniu zawodów dotarło do nas, że nie wygraliśmy, byliśmy naprawdę mocno przybici. Jeśli porównać naszą drużynę do reprezentacji Polski, łatwo można stwierdzić, że najzwyczajniej w świecie mają lepszy skład niż my. Odskoczyliśmy od nich na dużo punktów, pozwoliliśmy użyć i maksymalnie wykorzystać Jokera. Mieli atut własnego toru i własnej publiczności, a my jeszcze dodatkowo rozdawaliśmy im takie prezenty - zaznaczył 24-letni żużlowiec.

Chris Holder jest w tym sezonie w znakomitej formie

"Crispie" w finale DPŚ zdobył 15 punktów w sześciu wyścigach i z Jokerem. - Jestem zadowolony z mojej postawy w sobotę, bo była ona bardzo dobra. Żałuję, że pomimo tego nie wygraliśmy. To są zawody drużynowe i dorobek punktowy każdego zawodnika się liczy. Każdy powinien zrobić to, co do niego należy - podkreślił.

Zawodnik reprezentujący w polskiej lidze barwy Unibaksu Toruń nie narzekał na warunki torowe. - Tor był w porządku. Naprawdę mi się dzisiaj podobał. Pozwalał na walkę, w związku z czym kibice mogli obejrzeć kilka ładnych biegów. Rywalizacja w nich była bardzo zażarta, ale tak jest zawsze, kiedy odbywa się Drużynowy Puchar Świata - stwierdził Holder.

Reprezentacja Polski zaskakująco słabo rozpoczęła zawody, ale później biało-czerwoni złapali wiatr w żagle i wywalczyli trzecie z rzędu Trofeum imienia Ove Fundina. - Nie wątpiłem, że do końca czekać nas będzie bardzo zażarta walka z nimi. Zawody składają się z aż 25 wyścigów, więc czasu na odrabianie strat jest sporo. A Polacy są przecież świetną drużyną. Na początku zawodzili, ale później obudzili się i zaczęli wygrywać - zakończył trzeci zawodnik klasyfikacji przejściowej cyklu Grand Prix.

Źródło artykułu: