Grzegorz Zengota: Małymi kroczkami, ale do przodu

Grzegorz Zengota tylko trzy razy wyjechał na tor podczas niedzielnego spotkania Stelmet Falubaz Zielona Góra - Tauron Azoty Tarnów. "Zengi" zdążył w tym czasie wygrać dwa wyścigi i przyjechać ostatni. Co było powodem takiego posunięcia ze strony 23-letniego zawodnika?

- Nie wydarzyło się nic wielkiego, więc myślę, że możemy być zadowoleni. Zdobyłem 6 punktów, czyli mniej niż w ostatnim spotkaniu. Po trzech wyścigach postanowiłem jednak nie kontynuować jazdy, ponieważ warunki torowe były coraz gorsze. Robiły się coraz większe dziury, a ja ze względu na ból nogi zacząłem czuć się niekomfortowo. Stwierdziłem, że nie ma co kłaść zbyt dużych obciążeń na tę kontuzjowaną nogę - powiedział po meczu z Tauron Azotami Tarnów Grzegorz Zengota.

Czy oznacza to, że noga zielonogórzanina nie jest jeszcze sprawna w stu procentach, czy też odzywa się ona wtedy, gdy tor jest cięższy? - Nie ma co się oszukiwać. Kiedy warunki są cięższe, czuję tę nogę. Nie jechałem w niedzielę tak, jakbym tego oczekiwał, nosiło mnie po całym torze. Z tego powodu nie było sensu, żebym jechał dalej, wpadł w jakąś dziurę i upadł. Na początku moich startów jest to niemile widziane. Dlatego muszę uważać. To, że nie pojechałem do końca, to dla mnie jakieś straty finansowe, ale nie pieniądze są najważniejsze. Najważniejsze jest bowiem to, abym wrócił na tor tak jak zaplanowałem i spokojnie dążył do tego, żeby w play-offach być w jak najwyższej formie. Te mecze, które są teraz, mają mi posłużyć w tym, abym się rozjeździł. Myślę, że na razie wszystko jest w porządku- wyjaśnił "Zengi".

Ze względu na ciężki tor i wciąż dokuczający ból nogi Grzegorz Zengota wolał nie ryzykować dalszych startów w meczu z Tauron Azotami Tarnów

Jak wychowanek klubu spod znaku Myszki Miki ocenia swój występ w meczu z Tauron Azotami? - W moim pierwszym biegu nie poszło tak, jakbym tego oczekiwał. Jechałem z ciężkiego trzeciego pola, przegrałem start i potem goniłem, ale nie udało się wyprzedzić rywali. Później było już lepiej, bo wygrałem dwa wyścigi. Spotkanie więc było dla mnie udane. Trzy wyścigi to może troszkę za mało i czuję pewien niedosyt. Lepiej jednak małymi kroczkami, ale zmierzać do przodu - podkreślił 23-latek.

Zengocie bardzo dobrze jeździ się w parze z Gregiem Hancockiem. - Jazda z nim to wielka przyjemność. Kiedy jestem z przodu, nie muszę się nawet oglądać, bo wiem, że jest w tym miejscu, gdzie być powinien. Dziękuję mu za to, ze tak mnie pilnuje, bo podejrzewam, że gdyby nie on, to bardzo ciężko byłoby mi dowieźć do mety te zwycięstwa. Dzięki niemu dwa razy przyjechaliśmy na 5:1. Mam nadzieję, że jeszcze nieraz pokażemy się z dobrej strony i będziemy przywozić podwójne zwycięstwa - zakończył jeździec Stelmet Falubazu Zielona Góra.

Źródło artykułu: