Mateusz Szczepaniak: Nowe tłumiki odbierają mi radość z żużla

Obecnie większość żużlowej opinii publicznej emocjonuje się złotym medalem DPŚ wywalczonym przez naszą narodową reprezentację, czy walką Tomasza Golloba o drugi tytuł IMŚ. Sprawa obowiązujących od tego sezonu fatalnych nowych tłumików zeszła więc jakby w cień. Dla żużlowców, szczególnie z niższych lig, nie posiadających wysokich budżetów, sprawa jest jednak jak najbardziej aktualna i znamionuje potężny kryzys, jaki może czekać speedway w najbliższym czasie. Jednym z zawodników, którym nowe tłumiki mocno dały się we znaki, jest Mateusz Szczepaniak.

- Zastosowałem w meczu ze Startem te same rozwiązania sprzętowe, co w udanym dla mnie spotkaniu z Gdańskiem. Pomimo tego, zamiast spodziewanego dobrego wyniku, wyszła tragedia. Przy nowych tłumikach nie wiadomo, czy silnik wytrzyma dwa biegi, czy dwa mecze. Przy temperaturze w jakiej rozgrywane były zawody najbardziej cierpiały sprężyny. Trzeba często zmieniać i dopasowywać części, które dodatkowo zdarzają się felerne. Wychodzi z tego zadyma sprzętowa, która sprawia, że czerpię coraz mniej przyjemności z uprawiania tego sportu - ocenił krytycznie Szczepaniak.

Nieco optymizmu przewinęło się natomiast w wypowiedzi żużlowca po pytaniu o słuszność decyzji o zmianie barw klubowych, na którą zdecydował się przed obecnym sezonem. - Mój transfer do Orła oceniam pozytywnie. W drużynie jest fajna atmosfera, pan Skrzydlewski dobrze prowadzi ten klub. Początek roku miałem udany, od wprowadzenia wspomnianych już nowych tłumików zaczęły się jednak problemy. Żałuję jednak, że sezon dla nas już się kończy, taki jest jednak regulamin. Próbuję jeszcze szukać dodatkowych startów w Anglii, ale póki co nie ma konkretów w tym temacie - podsumował Szczepaniak.

Komentarze (0)