W pojedynku w Pile w barwach Koziołków nie wystąpił Simon Stead, który w poprzednim sezonie był liderem pilskiej drużyny. - Dopóki nie sprawdzę zawodnika, nie zobaczę czym dysponuje i jak jeździ, to nie mogę go w ciemno wstawiać do składu. To nie jest w moim stylu. W takim wypadku wolę postawić na polskich zawodników niż w ciemno brać obcokrajowca. Tym bardziej że nie prezentuje takiej formy jak przed rokiem. W niedzielę na lubelskim torze zorganizujemy turniej par, więc będzie okazja sprawdzić i Steada, i pozostałych zawodników. Jesteśmy w trakcie ustalania obsady zawodów - powiedział Grzegorz Dzikowski w wywiadzie udzielonym Kurierowi Lubelskiemu.
W niedzielę porażki doznał także główny rywal lublinian - Lubawa Litex. - Mamy farta, bo Ostrów nam nie odskoczył. Cały czas rywalizujemy z nimi o drugie miejsce. Pile gratulowałem już awansu, bo widząc jak jadą i jaką mają siłę rażenia w osobach Pawlickich, wydaje mi się, że są poza zasięgiem. My jednak cały czas jesteśmy w grze i nie ma tragedii. Wszystko zależy teraz od przygotowania drużyny, zmobilizowania jej i poprawy sprzętu. Dostaliśmy zimny prysznic, ale dobrze, że teraz, a nie w ostatnich trzech meczach, gdy nie byłoby już czasu odrobić strat - stwierdził szkoleniowiec Lubelskiego Węgla KMŻ.
Źródło: Kurier Lubelski