Jason Crump - fan makaronu i niedoszły kierowca F1

Jason Crump urodził się 6 sierpnia 1975 roku w Bristolu. Co robiłby dziś trzykrotny Indywidualny Mistrz Świata, gdyby nie został żużlowcem? Być może rywalizowałby w wyścigach Formuły 1 ze swoim przyjacielem - Markiem Webberem.

- Zanim zacząłem zawodowo ścigać się na żużlu, pracowałem w piekarni w Mildurze, ale wtedy byłem jeszcze dzieckiem. Kiedyś pomagałem również dziadkowi przy zbiorze winogron na jego farmie owocowej. Te dwa zajęcia utwierdziły mnie tylko w przekonaniu, że nie są one dla mnie. Co bym robił, gdybym nie został żużlowcem? Nie wiem. Na pewno chciałbym brać udział w jakichkolwiek wyścigach. Możliwe więc, że Michael Schumacher i Sebastian Vettel mają wielkie szczęście, że zdecydowałem się na speedway - mówi rozbawiony Crump.

Australijczykowi w żużlu bardzo odpowiada to, że każdy zawodnik jest kowalem swojego losu. Kierowca F1 jest natomiast o wiele bardziej uzależniony od decyzji innych osób. - To zabawna sytuacja, kiedy jesteś właścicielem teamu, szefem i zawodnikiem w jednym. Nie ma na świecie zbyt wielu sportów motorowych, w których takie sytuacje należą do normalności. Główną korzyścią płynącą z takiego stanu rzeczy jest to, że mogę sam o wszystkim decydować. Z drugiej strony trudno jest ogarnąć ten cały bałagan samemu, więc sporo pomaga mi moja żona Melody - wylicza 35-latek.

Nie od dziś wiadomo, że czołowi żużlowcy globu muszą pilnować swojej wagi. Jak sobie z tym radzi jeździec PGE Marmy Rzeszów? - Staram się unikać ciężkostrawnych potraw. Przed zawodami zawsze jem makaron, żeby mieć pewność, że mam wystarczająco dużo paliwa w zbiorniku - informuje "Ginger".

Crump nie jest już młodzieniaszkiem i powoli zbliża się do zakończenia kariery. Co "Kangur" zamierza robić po zawieszeniu kevlara na kołku? - Istnieje wiele rzeczy, jakimi chciałbym się zająć po przejściu na sportową emeryturę. Oczywiście wiele zależeć będzie od mojego stanu zdrowia i kondycji fizycznej. Na pewno byłoby wielką niespodzianką, gdybym nie pozostał przy sportach motorowych. Czas pokaże, czy będą to wyścigi samochodowe, czy szkolenie młodych żużlowców - dyplomatycznie odpowiada Jason.


Jason Crump - trzykrotny czempion globu

"Ginger" niemal od początku swojej przygody ze speedwayem ścigał się w lidze brytyjskiej. Po raz ostatni Australijczyk rywalizował na Wyspach w sezonie 2009, kiedy to zdobywał punkty dla Belle Vue Aces. - Tęsknię za rywalizacją na różnorodnych torach. Liga brytyjska nie jest tak łatwa, jakby się mogło wydawać, ale wszystko odbywa się w duchu fair-play. Na Wyspach zawsze można porozmawiać z kolegami zarówno przed zawodami, jak i po ich zakończeniu. W innych krajach presja jest natomiast o wiele większa i często nie ma tam miejsca na luz, który towarzyszy spotkaniom w Wielkiej Brytanii - mówi Crump.

Dlaczego więc jeźdźca z Antypodów nie oglądamy już na torach w Zjednoczonym Królestwie? - To absolutnie nie ma nic wspólnego z pieniędzmi. Mam już prawie 36 lat, tam zawody odbywają się kilka razy w tygodniu, a to dla mnie już zbyt wiele - tłumaczy "Kangur".

Jason Crump od 2001 roku nie schodzi z podium IMŚ. W chwili obecnej w klasyfikacji przejściowej czempionatu jeździec Żurawi jest szósty i ma 7 punktów straty do trzeciego Chrisa Holdera. Szansę na poprawę swojej pozycji "Ginger" będzie miał już podczas sobotniej Grand Prix Włoch. - Tor w Terenzano raz jest przygotowany lepiej, a raz gorzej - tak jak każdy owal. Być może moje dotychczasowe wyniki na Olimpia Stadium nie pokazały, że lubię ten obiekt, ale ja się tym nie przejmuję. Muszę wziąć się w garść i odjechać dobre zawody - mobilizuje się Australijczyk.

Ostatnie tygodnie nie są łatwe dla 35-latka, ponieważ z poważnym uszkodzeniem rdzenia kręgowego zmaga się jego przyjaciel - Leigh Adams. Były zawodnik Unii Leszno uległ na Antypodach wypadkowi podczas treningu przed rajdem terenowym Finke Desert. - Kontuzja Leigh to dla mnie wielki szok. On był przecież jednym z najbezpieczniej jeżdżących zawodników. To, co mu się stało po zakończeniu tak długiej kariery jest po prostu niewyobrażalne. Jako jego przyjacielowi jest mi z tym bardzo ciężko, ale rodzina Leigh czuje się jeszcze gorzej - kończy Crump.


"Ginger" w sezonie 2011 punktuje dla rzeszowskich Żurawi

Przypomnijmy, że Jason Crump przed podpisaniem kontraktu z PGE Marmą Rzeszów bronił w Polsce barw klubów z Gorzowa Wielkopolskiego, Piły, Torunia, Wrocławia oraz Zielonej Góry.

Źródło artykułu: