W pierwszej rundzie Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Wielkopolski, która odbyła się w niedzielę w Poznaniu, Przemysław Pawlicki zajął trzecie miejsce, zdobywając 13 punktów. Dodatkowo w drugiej gonitwie uzyskał rewelacyjny czas 66,39 s. Szybciej na poznańskim owalu jechał tylko Grzegorz Zengota, który kilka dni wcześniej ustanowił rekord toru (66,30). - Wcześniej zawody w Poznaniu mi nie wychodziły, ale z każdym turniejem czuje się coraz pewniejszy na wszystkich obiektach. No i sprzęt, który szykuje mi tata, pasował dziś na tym torze. Byłem szybki, ale muszę trenować starty, bo za bardzo mnie podnosi i w dwóch biegach nie przywiozłem trójek, ale z tego wyniku i tak jestem zadowolony. Jeszcze cztery takie turnieje przed nami, na razie jestem na trzecim miejscu - skomentował swój występ młodzieżowiec Unii Leszno.
- Cieszę się bardzo, że Przemek jedzie coraz lepiej - dodał Piotr Pawlicki, ojciec młodego zawodnika, a w przeszłości świetny żużlowiec. - Widzę, że robi coraz większe postępy, coraz pewniej czuje się na motocyklu. Ważne, żeby jeździł z głową i słuchał rad. Nieraz troszeczkę emocje go ponoszą, ale popracujemy nad tym. Mamy dużo meczów przed sobą i najważniejsze, żeby nie złapać żadnej kontuzji, bo każda przerwa wybija z rytmu i hamuje rozwój.
Pawlicki junior bez wątpienia jest utalentowanym zawodnikiem, ale o jego sukcesie decyduje również bardzo dobrze przygotowany sprzęt. - Za przygotowanie motocykli odpowiadam ja, Przemek ma skupić się na jeździe - powiedział Piotr Pawlicki. - Przemek oczywiście interesuje się swoim sprzętem i przy nim pracuje, czasami nawet aż za dużo. Ale w czasie zawodów ma skoncentrować się na swoich startach, a za dobór przełożeń, sprzęgło, gaźnik i inne ustawienia odpowiadam ja - zdradził. Były zawodnik powiedział także, że zrobi wszystko, aby jego syn miał do dyspozycji szybkie motocykle. - Mówiąc niezbyt ładnie - nie dam mu jeździć na gównach. Ja na czymś takim startowałem i skończyło się to tak, jak się skończyło. Przemek od początku ma mieć sprzęt z górnej półki i myślę, że na razie tak jest - przyznał.
Dobrego motocykla nie da się przygotować bez odpowiedniego zaplecza sponsorskiego, a tego młodemu żużlowcowi nie brakuje. - Marwin Piaski, Polcopper, Astromal, Agrohandel, także kilku innych, którym również serdecznie dziękuje. Nie da się ukryć, że większość naszych darczyńców, to zasługa moich kontaktów, ale i zgłaszają się kolejni. Przykładowo w tym tygodniu będziemy rozmawiać z firmą z Torunia - zdradził Pawlicki senior.
Kibice coraz częściej zadają pytanie - kiedy Przemysław Pawlicki zadebiutuje w Ekstralidze? - Ja bardzo liczę na występ - przyznał młodzieżowiec. - Chciałbym pokazać się kibicom, sponsorom i wszystkim znajomym - dodał. - Prowadzimy na ten temat rozmowy od dłuższego czasu i w tym tygodniu powinno się wszystko wyjaśnić - zdradził Piotr Pawlicki. - Rozmawiamy nie tylko z trenerem, bo o składzie decyduje również prezes i inne osoby. Nie chcę, żeby występ Przemka ograniczył się do jednego biegu. To już lepiej wypożyczyć go do innego zespołu - powiedział. Czy żużlowiec jest jednak gotowy do debiutu? - Myślę, że sobie poradzi. Wprawdzie Ekstraliga to inny poziom, niż zawody młodzieżowe, ale jeździł już z dobrymi zawodnikami i nie było źle. Oczywiście w pierwszym meczu może mieć tremę i się spalić, ale zrobimy wszystko, żeby tego uniknąć.
Nie wiadomo więc czy Pawlicki zadebiutuje w barwach Unii Leszno, pewne jest natomiast, że wystartuje w finale MIMP w Rybniku. - To będzie dla mnie bardzo ważny start. Może uda się powtórzyć sukces ojca, który w 1983 roku w Gnieźnie zdobył złoty medal startując po raz pierwszy finale, bardzo krótko po zdaniu licencji - powiedział. Dodał jednak, że nie wywiera na siebie niepotrzebnej presji. - Jestem na początku kariery. Gdy pierwszy raz startowałem z Zengotą, Pytelem czy innymi juniorami z górnej półki, to się niepotrzebnie denerwowałem. Teraz jednak wiem, że najważniejsze, aby skoncentrować się na własnej jeździe. Wtóruje mu ojciec: Czasami jak coś nie wyjdzie, to nie zawsze jest jego wina, bo przecież ja mogę popełnić błąd w ustawieniach sprzętu. I tłumaczę mu, że czasami lepiej zostać na tym trzecim czy nawet czwartym miejscu i nie atakować bez sensu, bo to tylko jeden bieg i na tym się kariera nie kończy - zakończył Piotr Pawlicki.