W sobotnich zawodach w Terenzano "Bomber" wywalczył 6 oczek, dzięki czemu uplasował się na jedenastej pozycji. Co było przyczyną kolejnego niepowodzenia reprezentanta Zjednoczonego Królestwa? - Nie byłem wystarczająco szybki, mój sprzęt nie pracował tak, jakbym sobie tego życzył. Wygrałem wyścig z pierwszego pola, jednak ono było tego dnia najlepsze. Gdy startowałem bliżej bandy, to próbowałem nawiązać walkę, ale mi nie wychodziło - powiedział Harris.
Wynik jeźdźca Żurawi na Olimpia Stadium mógłby być lepszy, gdyby nie pomyłka sędziego w czternastej gonitwie wieczoru. Arbiter nie zauważył, że w momencie startu taśma nierówno poszła w górę, a Harris w tym wyścigu przyjechał do mety zaledwie jako trzeci. - Kenneth Bjerre i Andreas Jonsson wystrzelili jak z katapulty, a ja i Chris Holder zostaliśmy w miejscu, więc byłem przekonany, że zaraz zapali się czerwone światło. Na powtórce wyraźnie widać, że start był nierówny, ale sędzia nie zatrzymał wyścigu i uważam, że postąpił nie fair. Być może w innym przypadku zdobylibyśmy więcej punktów i losy tych zawodów potoczyłyby się inaczej, ale tego nikt nie wie - dodał "Bomber".
Kolejna odsłona cyklu GP 2011 rozegrana zostanie już 13 sierpnia w Malilli. - Muszę być optymistą. Trzeba pomyśleć nad ustawieniami motocykli, bo gdy tor jest twardy tak jak w Terenzano, to wtedy sobie nie radzę. Mam jeszcze trochę czasu, żeby to wszystko poukładać przed turniejem w Malilli - zakończył Harris.
Przypomnijmy, że Chris Harris nie wystąpi w czwartkowym meczu Speedway Ekstraligi, w którym jego PGE Marma zmierzy się na wyjeździe z Caelum Stalą Gorzów Wielkopolski.
Chris Harris wierzy, że w Grand Prix odbije się jeszcze od dna