- Jakie nastawienia? Oczywiście bojowe. Jedziemy z myślą o zwycięstwie. Nie patrzymy na to, co było w Toruniu. To już jest historia. Zobaczymy, jak będzie. W naszym składzie zabraknie Adama Strzelca, bo na kilka dni zostaje w szpitalu. Mam nadzieję, że Grzesiu Zengota, a przede wszystkim Jonas Davidsson pojadą w końcu na miarę swoich możliwości, a trójka liderów poprowadzi nas do zwycięstwa. Nie ma co prorokować. Mecz na pewno będzie ciężki. Rywal nieprzypadkowy. To, że zajęliśmy drugie miejsce w rundzie zasadniczej to również splot wydarzeń z początku sezonu, kiedy był jeszcze z nami Rafał Dobrucki. Drużyna jest osłabiona. Trzeba pamiętać o tym, że brakuje nam Rafała, który stanowił silny punkt zespołu. Jego obecność na pewno wzmocniłaby naszą ekipę i o wynik byłbym spokojniejszy. Nikt nie mówi, że przegramy, bo jedziemy do Rzeszowa walczyć. Mam nadzieję, że nie będziemy musieli się pakować na wakacje, aczkolwiek w sporcie niczego nie można wykluczyć. Różne drużyny przerabiały już różne scenariusze. Wierzę, że nie będzie to dotyczyło klubu z Zielonej Góry - powiedział specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl Robert Dowhan.
Jak wspomniał prezes Stelmet Falubazu, ekipa z Rzeszowa to bardzo silna drużyna. - Przede wszystkim specyficzny, bardzo długi tor, specyficzna nawierzchnia, do której trzeba się odpowiednio przygotować. PGE Marma wielokrotnie pokazała, że potrafi pojechać bardzo zacięcie. Mają w składzie trzykrotnego mistrza świata Jasona Crumpa, Rafała Okoniewskiego, który wrócił do swojej formy i niedawno wywalczył duży komplet 18 punktów. W składzie są również Lee Richardson i Chris Harris, a więc dwa nieprzypadkowe nazwiska. Dochodzi do tego Maciej Kuciapa, który na swoim torze potrafi pojechać na dwucyfrowy wynik. Juniorem w Rzeszowie jest Dawid Lampart, który w środę w zawodach młodzieżowych i ostatnio w lidze na naszym torze pojechał znakomicie. Widać, że jest w formie. PGE Marma ma piątkę bardzo dobrych chłopaków, jeśli do tego punkt, albo dwa dorzuci Łukasz Kret, który chyba będzie jechał jako drugi junior i Kuciapa kilka, to na pewno będzie ciężko. Niemniej jednak oni to samo mówią o nas. Wszystko okaże się na torze. W niedzielę o godzinie 19:00 będziemy już wiedzieć, z jakim bagażem punktów wracamy do Zielonej Góry. Czy powyżej 45 punktów, czy też poniżej. A jeżeli poniżej, to ile. Jest to wielka niewiadoma - ocenił włodarz.
W play-offach nie ma miejsca na margines błędu. Porażka w dwumeczu niweczy pracę wykonaną przez cały sezon. - Obie drużyny będą bardzo zmobilizowane, bo o ile można pozwolić sobie wpadkę przed play-offami, to w fazie finałowej każda wpadkę można porównać do starej formuły Grand Prix, kiedy był eliminator i jak jakiś zawodnik dwa biegi nie pojechał dobrze, musiał już się pakować do domu. Podobna zasada będzie ciążyła nad każdą drużyną. A jest ich sześć i każda będzie chciała znaleźć się w czwórce. Słabeuszy wśród tych sześciu ekip nie widzę, bo Betard Sparta Wrocław bardzo fajnie pojechał w Tarnowie i jak się okazuje wcale nie jest powiedziane, że zawodnik o nazwisku Malitowski, który do tej pory niespecjalnie się wybijał, nie zrobi znowu ośmiu czy dziewięciu punktów, a to będzie miało niebagatelny wpływ na wynik dwumeczu - zakończył Dowhan.
Prezesi klubów z Zielonej Góry i Rzeszowa - Robert Dowhan i Marta Półtorak