Co miało być, a nie jest, nie pisze się w rejestr - relacja z meczu Speedway Wanda Kraków - Kolejarz Opole

Kolejarz Opole zachował szanse na awans do I ligi, pokonując na wyjeździe Speedway Wandę Kraków 50:40. Goście byli w niedzielę bardzo dobrze dysponowani, krakowianie natomiast kolejny już raz nie mieli szczęścia na własnym torze.

Opolanie przyjechali do Krakowa po zwycięstwo, które miało podtrzymać ich nadzieje na promocję do wyższej klasy rozgrywkowej. Wydawało się jednak, że może być im bardzo trudno osiągnąć założony, pomniejszy cel. Speedway Wanda przystąpiła bowiem do niedzielnego meczu w najsilniejszym możliwym składzie. Na stadionie w Nowej Hucie pojawił się nie tylko awizowany wcześniej lider krakowskiej drużyny - Mads Korneliussen, ale również jego rodak - Kenni Larsen, który zastąpił Jozsefa Tabakę. O ile starszy z Duńczyków pojechał na oczekiwanym poziomie, o tyle występ młodszego był skrajnie rozczarowujący. Owszem, Larsen w początkowej fazie zawodów miał pecha: najpierw został wykluczony przez sędziego Pawła Słupskiego. Za upadek w 1. łuku, a w swoim następnym biegu zanotował defekt na 2. miejscu. - Nie jestem w stanie zrozumieć decyzji sędziego. Sławek Pyszny upadł sam i była powtórka w czterech, ja upadłem po kontakcie z przeciwnikiem i zostałem wykluczony. Dziwna sprawa- nie bez słuszności zauważył Kenni. Z drugiej strony, gdy już 23-latek punktował, to bardzo skromnie, będąc wolnym zarówno na starcie, jak i na dystansie. Nie mogłem się zabrać ze startu, potem nic nie dało się już zrobić. Zdaję sobie sprawę z tego, że pojechałem źle, za co przepraszam kibiców- oznajmił Larsen.

Podobnie jak w majowym spotkaniu z drużyną z Ostrowa, jego słabsza postawa i zbyt duże nasilenie nieszczęśliwych zdarzeń były jednymi z głównych przyczyn porażki Speedway Wandy. Gospodarze przegrywali od pierwszej do ostatniej gonitwy, ale wyniki nie odzwierciedlają tego, co działo się w niedzielę na krakowskim torze, tym razem wyjątkowo nie zlanego deszczem. Można by wskazać co najmniej kilka wyścigów w ważnych momentach meczu, w których miejscowi żużlowcy zamiast zmniejszać dystans, tracili coraz więcej punktów do ekipy Kolejarza. Tak było choćby w 5. odsłonie zawodów, w której debiutujący przed krakowską publicznością Michał Łopaczewski wraz z Christianem Ago niemal jednocześnie wyprzedzili na przeciwległej prostej Michała Mitkę. Nie utrzymali się jednak zbyt długo na podwójnym prowadzeniu, gdyż „Łopata” na wyjściu z 2. łuku nieświadomie i delikatnie wprawdzie, ale przyblokował klubowego kolegę. - Zmieniłem motocykl po pierwszym biegu i było znacznie lepiej. Wyszliśmy ładnie na 5:1, nie powinien mieć do mnie pretensji, to było jego - powiedział Łopaczewski. - Rozmawialiśmy po meczu. Wiem, że jechał tutaj pierwszy raz w lidze i bardzo chciał się pokazać. Zwróciłem tylko uwagę, że trzeba bardziej patrzeć na partnera z pary- dodał z kolei Ago. Jakby tego było mało, Szwed z trudem uniknął uderzenia w bandę po nadmiernie ostrym ataku wspomnianego Mitki i ostatecznie zajął w biegu ostatnie miejsce. Swoją drogą, tak skłonny do wykluczania zawodników za upadki arbiter, nawet nie pofatygował się do ukarania zawodnika z Opola ostrzeżeniem za niebezpieczna jazdę.

Waleczny i ładnie prezentujący się na torze Ago, jak i cała jego drużyna, zanotował jeszcze wzrost i tak już wysokiego współczynnika pecha. W 8. wyścigu, asekurowany przez Korneliussena, pewnie prowadził, gdy zerwał się łańcuch w jego motocyklu. - Był nowy, może nie wytrzymał dlatego, że było gorąco?- zastanawiał się Ago. W kolejnym biegu po walce o jedno oczko z Ricky Klingiem upadł Sławomir Pyszny i, naturalnie, został wykluczony. - Przynajmniej o jedno wykluczenie za dużo. Kling wszedł pode mnie i wystawił mi tylne koło, nie mogłem nic zrobić, jak tylko upaść- tłumaczył. Po tej gonitwie opolski zespół miał już 12-punktową przewagę, którą niemal w całości utrzymał do końca zawodów.

Przyczyną sukcesu gości rzecz jasna nie był tylko brak szczęścia miejscowych. Kolejarz był w niedzielę mocną i wyrównaną drużyną, o czym świadczy fakt, iż tylko najmniej doświadczony Łukasz Bojarski nie odniósł indywidualnego zwycięstwa. Opolski junior doznał natomiast urazu nogi w wyniku upadku w 10. odsłonie zawodów i został odwieziony do szpitala.

Wśród zwycięzców nie zawiódł żaden z seniorów, nawet ten, o którego postawę opolscy działacze mogli martwić się najbardziej. Ricky Kling nie dość, że spisał się nieźle, to jeszcze w parze z kapitalnie startującym Marcin Jędrzejewskim dokonał nie lada wyczynu. Obydwaj zawodnicy pokonali podwójnie Madsa Korneliussena, co dotąd nie udało się Krakowie żadnej parze przyjezdnych w sezonie 2011. Z Duńczykiem wygrał ponadto Rafał Fleger, który świetnie czuł się zwłaszcza na zewnętrznej części toru. - Wychowałem się na takiej jeździe i miło, że tak dobrze mi ona dzisiaj wychodziła. Wychowanek RKM Rybnik zrewanżował się liderowi gospodarzy za porażkę w 4. wyścigu, ale przegrał z nim w osobliwy sposób w ostatniej odsłonie spotkania. Wjechałem w taśmę, bo Korneliussen się lekko ruszył i, niestety, nie wytrzymałem- wyjaśnił Fleger.

Taśma „Krecika” była jedną z nielicznych, niefortunnych strat punktów przez gości. Warto zaznaczyć, że akurat opolanom przydarzyły się one w końcówce, gdy byli już pewni końcowego triumfu. Inną tego typu sytuacją był karambol spowodowany, zdaniem sędziego, przez Marcina Rempałę. W 1. łuku przedostatniej gonitwy upadł nie tylko były zawodnik tarnowskich Jaskółek, ale też Jędrzejewski i Ago. Na szczęście wszyscy wstali o własnych siłach, a dwaj ostatni wystąpili w powtórce.

W niedzielnym spotkaniu działo się wiele, choć w większości biegów nie za sprawą mijanek na dystansie. Tych najwięcej zaprezentował nieoczekiwanie Mariusz Konsek. Dwukrotnie wyprzedził on Bojarskiego, a w 4. wyścigu dokonał tego na ostatnich metrach. O rezultacie poszczególnych gonitw najczęściej rozstrzygało pierwsze kilkadziesiąt metrów. Zawodnicy z Opola, ogólnie rzecz biorąc, startowali nieco lepiej, więc wygrali i zdobyli bonus zasłużenie. Nie powiedzieli też jeszcze ostatniego słowa w walce o awans na zaplecze ekstraligi. Co do gospodarzy, po raz czwarty z rzędu przegrali u siebie mecz do wygrania, tracąc w pechowych okolicznościach niemałą liczbę punktów. Co miało być, a nie jest… - zakończenie zbędne.

Kolejarz Opole - 50

1. Michał Mitko - 10 (1,2,2,3,2)

2. Marcin Rempała - 7 +1 (3,1*,1,2,w)

3. Marcin Jędrzejewski - 11 (3,2*,3,0,3)

4. Ricky Kling - 7+1 (2*,3,1,1)

5. Rafał Fleger - 11 (2,3,3,3,t)

6. Łukasz Bojarski - 1 (0,-,1,w,-)

7. Andriej Kobrin - 3 (3,0,0)

Speedway Wanda Kraków - 40

9. Sławomir Pyszny - 5 (2,2,w,w,1)

10. Kenni Larsen - 4+1 (w,d,2,1,1*)

11. Tobias Busch - 1 (1,-,-,-,-)

12. Michał Łopaczewski - 5 (0,3,1,-,1)

13. Mads Korneliussen - 15 (3,1,3,2,3,3)

14. Mariusz Konsek - 2+1 (1*,1,0,-,-)

15. Christian Ago - 8 (2,0,d,2,2,2)

Bieg po biegu:

1. (69,9) Rempała, Pyszny, Mitko, Larsen (w/u) 2:4

2. (69,5) Kobrin, Ago, Konsek, Bojarski 3:3 (5:7)

(69,2) Jędrzejewski, Kling, Busch, Łopaczewski 1:5 (6:12)

4. (68,8) Korneliussen, Fleger, Konsek, Kobrin 4:2 (10:14)

5. (68,5) Łopaczewski, Mitko, Rempała, Ago 3:3 (13:17)

6. (69,1) Kling, Jędrzejewski, Korneliussen, Konsek 1:5 (14:22)

7. (69,2) Fleger, Pyszny, Bojarski, Larsen (d2) 2:4 (16:26)

8. (69,6) Korneliussen, Mitko, Rempała, Ago (d1) 3:3 (19:29)

9. (69,2) Jędrzejewski, Larsen, Kling, Pyszny (w/u) 2:4 (21:33)

10. (69,0) Fleger, Korneliussen, Łopaczewski, Bojarski (w/u) 3:3 (24:36)

11. (69,3) Korneliussen, Rempała, Larsen, Jędrzejewski 4:2 (28:38)

12. (69,3) Mitko, Ago, Larsen, Kobrin 3:3 (31:41)

13. (69,6) Fleger, Ago, Kling, Pyszny (w/u) 2:4 (33:45)

14. (69,8) Jędrzejewski, Ago, Łopaczewski, Rempała (w/su) 3:3 (36:48)

15. Korneliussen, Mitko, Pyszny, Fleger (t) 4:2 (40:50)

Widzów: ok. 2500

Sędzia: Paweł Słupski

NCD: 68.5 sek. uzyskał w 5. biegu Michał Łopaczewski

Startowano wg 2. zestawu

Źródło artykułu: