GKSŻ zgodnie z artykułem 331, ustęp 17 nałożyła na Lechmę Poznań karę 50 tysięcy złotych za walkower w meczu z Lokomotivem Daugavpils. Przypomnijmy, że w tym spotkaniu poznaniacy nie dysponowali regulaminowym składem. Więcej na ten temat pisaliśmy TUTAJ!. Z decyzją GKSŻ nie może się jednak zgodzić wiceprezes Lechmy Poznań. - Walczymy o to, aby poznański żużel przetrwał. Rozmawialiśmy z przedstawicielami miasta. Rozmawiamy również z wójtami gmin ościennych, aby żużel przetrwał. I powiem szczerze, że jeżeli Polski Związek Motorowy, wiedząc jakie przechodzimy trudności, nakłada na nas taką karę, to ja nie wiem czy to wszystko ma sens - powiedział dla SportoweFakty.pl Jarosław Lewandowski.
Wiceprezes Lechmy Poznań zwraca uwagę na fakt, że prezesi klubów ligowych stanęli na wysokości zadania i wykazali wyrozumiałość dla poznańskiego klubu. GKSŻ tylko w przypadku meczu z GTŻ Grudziądz zrezygnowała z nałożenia kary. - Trzeba pochwalić prezesów z Grudziądza i Daugavpils. Grudziądz całkowicie zrezygnował z roszczeń finansowych, natomiast w przypadku drużyny z Daugavpils będziemy musieli pokryć tylko koszty organizacji meczu. Niestety tego zrozumienia zabrakło ze strony GKSŻ, która wcześniej odstąpiła od kary za mecz z Grudziądzem, a teraz karze nas za mecz na Łotwie. Przecież gdybyśmy nie chcieli w tym meczu jechać, to czy wspólnie z zawodnikami jechalibyśmy na Łotwę? Problem powstał tylko i wyłącznie ze względu na odmowę startu przez Norberta Magosiego. Co mamy teraz zrobić? Nałożyć na niego karę 50 tysięcy złotych? - pyta retorycznie Lewandowski.
Władze poznańskiego klubu zapowiedziały, że najpóźniej w piątek wystosują pismo z odwołaniem od decyzji GKSŻ. Stanowisko GKSŻ w zakresie możliwości zmiany tej decyzji nie jest znane. Przewodniczący GKSŻ przebywa na urlopie, a wiceprzewodniczący jest niedostępny.
