Borys Miturski: Uderzyć sprzętowo i iść na całość

Borys Miturski nie mógł być zadowolony ze swojego ostatniego występu ligowego. KSM Krosno przegrało na swoim torze z Kolejarzem Rawag Rawicz, a 22-letni zawodnik zdobył tylko 3 punkty w pięciu startach, co było jego najgorszym wynikiem w tym sezonie.

- Ogólnie to pojechałem do du**. Już na treningu przed meczem czułem, że coś jest nie tak ze sprzętem. Pierwszy wyścig zawaliłem złym przełożeniem, przed drugim zrobiłem poprawki i motocykl zaczął jechać. Później jednak miałem bieg po biegu, podjechałem tym motocyklem pod taśmę i się rozwalił. Musiałem wziąć drugi, ale co było widać, w ogóle nie mogłem się zabrać ze startu - komentował na gorąco po meczu. Przyznał również, że takich problemów nie miał dzień wcześniej podczas zawodów w Danii, a także, że nie przeszkadza mu już kontuzjowane kolano. - W Danii jeździliśmy w deszczu, ale było w porządku. Wina za taki wynik leży po mojej stronie i po stronie sprzętu. Kolana jak jeżdżę, to praktycznie już nie czuję. Wszystkie spotkania chciałem pojechać jak najlepiej, a akurat to ostatnie w Krośnie nie wyszło tak jak powinno - mówił z żalem w głosie.

Na dwie godziny przed meczem okazało się, że Wilki będą zmuszone wystąpić bez Kennetha Hansena. Duńczyk nie dogadał się w kwestiach finansowych z klubem i postanowił wrócić do ojczyzny. Miturski niechętnie odnosi się do rozmowy na ten temat. - Nie będę tego komentował. To są nasze interesy, my jeździmy na żużlu, zarabiamy, ale też dużo inwestujemy. Ja też mam problem z finansami, ale staram się to jakoś łatać, żeby jeździć, bo to jest dla mnie głównym celem. Kenneth ma dużo startów i może sobie pozwolić na odmowę jazdy w jakimś meczu. Ja jeżdżę w zasadzie tylko w Polsce i nawet gdybym nie miał za co, to i tak bym przyjechał - powiedział.

Dla Borysa Miturskiego aktualny sezon jest pierwszym w gronie seniorów. Wychowanek Włókniarza Częstochowa na tę chwilę ocenia go pozytywnie. - Jest fajnie. Praktycznie co mecz mam pięć, sześć biegów, tak że trochę pojeździłem sobie i zebrałem dużo doświadczenia. Jeszcze dwa spotkania przede mną i zobaczymy jak wyjdą, później poszukam jazdy za granicą. Krajowy lider KSM Krosno bardzo chwali sobie też swój aktualny klub i uważa, że przed sezonem dokonał słusznego wyboru. - Nie mogę powiedzieć złego słowa na klub, dlatego cieszę się, że tutaj trafiłem. Myślę, że trochę pomogłem drużynie, a ona mi pomogła, tak że dobrze to wyszło - uważa.

W połowie lipca w mediach pojawiła się informacja, że 22-latek związał się kontraktem z Belle Vue Aces. Niestety uraz łąkotki przeszkodził mu w wyjeździe do Wielkiej Brytanii, a jego miejsce w składzie zajął Łukasz Jankowski. W tej chwili starty Miturskiego w lidze brytyjskiej nie wchodzą w grę. - Temat jest raczej zamknięty i to też wiąże się z finansami. Potrzebowałbym dużych pieniędzy, żeby tam teraz wyjechać. Miałbym też problem, żeby to wszystko dopiąć organizacyjnie. Na razie zostały mi dwa mecze w Polsce i jeśli pojawiłaby jakaś propozycja, to może mógłbym wyjechać, ale nic na siłę. W zeszłą sobotę Miturski zadebiutował w rozgrywkach duńskiej Division 1 w zespole Munkebo. Niewykluczone, że w przyszłości również będzie jeździł dla tej drużyny. - Będę czekał na telefon z Danii. Jeżdżę tam za bardzo małe pieniądze, tak że ledwo zwraca mi się podróż i jest to dla nich duży problem. Jeśli znajdą się jednak pieniądze dla mnie, to pewnie tam jeszcze wystąpię - wytłumaczył.

Miturski myślami powoli wybiega już do przyszłorocznego sezonu, w którym chciałby startować na zapleczu Speedway Ekstraligi. - Przede wszystkim muszę uderzyć sprzętowo, bo te motocykle które teraz mam są z lat juniorskich. Muszę też dobrze przepracować zimę i iść na całość, do pierwszej ligi. Trzeba postawić wszystko na jedną kartę, jeżeli wyjdzie to wyjdzie, jeżeli nie, to trzeba pakować manatki - uważa nasz rozmówca, dodając, że jego odejście z krośnieńskiego klubu nie jest przesądzone. - Nie jest powiedziane, że odejdę z Krosna. Może będzie tylko pierwsza liga, a druga zostanie zlikwidowana?

Borys Miturski przed Arturem Czają

Komentarze (0)