Pełna treść listu:
Zielona Góra, 17.08.2011
Szanowni Państwo,
sportowo zrealizowaliśmy plan minimum. Przed nami jeszcze cztery mecze decydujące o kolorach medali tegorocznych Drużynowych Mistrzostw Polski. Mamy spore szanse, by do półfinałów przystąpić z pierwszej pozycji. Warte podkreślenia jest to, że od bardzo wielu lat nasza pozycja po sezonie zasadniczym nie była tak dobra. Stelmet Falubaz Zielona Góra to znakomita drużyna. Pod względem sportowym żaden z kibiców nie może nam nic zarzucić.
Zdecydowanie gorzej to wszystko wygląda w aspekcie pozasportowym, o którym w tym sezonie w naszym przypadku jest równie głośno, jak o osiągnięciach czysto sportowych. Ogromna w tym "zasługa" Prezydenta Janusza Kubickiego, który w swojej złośliwości ostatnio przechodzi sam siebie. Wywiady, konferencje prasowe i medialne "show" wokół konkursu ofert na realizację zadań celu publicznego, sprzyjających rozwojowi sportu w Mieście Zielona Góra na rok 2011 w zakresie sportu żużlowego i koszykówki, jest tego ostatnim przykładem.
Panie Prezydencie, Szanowni Państwo,
informuję, że ZKŻ SSA nie przystąpi do tego konkursu. Biorąc pod uwagę, w jakiej atmosferze i pod jakimi restrykcjami konkurs został ogłoszony, odbieram to jako dalszy ciąg nagonki na nasz klub. Najpierw kłamliwe oskarżenia, podważanie zaufania i kompetencji osób pracujących w klubie, wreszcie finansowanie zadania przez zabieranie pracownikom Urzędu Miasta należnych im pieniędzy z pewnością nie sprzyja budowie dobrego klimatu wokół środowiska sportowego w Zielonej Górze, w którym żużel zajmuje jakże ważne miejsce. Po tym wszystkim, co wydarzyło się w tym roku, nie wierzę już w dobre intencje ze strony Pana Prezydenta. Ostatni raz Janusz Kubicki kontaktował się ze mną, kiedy okazało się, że budowana i nadzorowana przez niego trybuna "K" groziła katastrofą budowlaną i stała się pośmiewiskiem w całej Polsce. Prezydent próbował ratować swoją twarz, przypominając sobie - na krótko - o klubie. To jedyny moment, kiedy Janusz Kubicki pojawił się przy W69. Niespotykane w żadnym innym miejscu jest to, by Prezydent, mimo nieustannie wysyłanych zaproszeń, nie pojawił się ani razu na imprezie sportowej w najpopularniejszej dyscyplinie w mieście, którym rządzi. Na imprezie sportowej przyciągającej 15 tysięcy osób, których większość stanowią mieszkańcy Zielonej Góry.
Czy można wierzyć w dobre intencje osoby, która w tym roku nie odpowiadała na oficjalne pisma dotyczące stanu technicznego miejskiego obiektu czy klubowych problemów ze stadionem? Budynek klubowy jest w opłakanym stanie, nie ma żadnego zainteresowania naprawą nowej trybuny, która z tygodnia na tydzień jest w coraz gorszym stanie, nie mówiąc już o ewentualnych planach dalszej rozbudowy obiektu. Przecież na drugim łuku kibice wciąż siedzą na archaicznych, drewnianych ławkach, a wieża sędziowska nie dość, że w fatalnym stanie technicznym, to w wyniku braku postępów w dalszej przebudowie obiektu, zasłania kibicom widok z trybuny "K". Odbieram to jako absolutny brak zainteresowania nie tylko wynikami sportowymi, dorobkiem klubu, kibicami, ale nawet miejskim majątkiem! Przykre jest to, że mimo zapisania przez radnych i wygospodarowania środków w budżecie przez 2 lata Prezydent nie potrafił zorganizować przetargu na dodatkowe, usprawniające kibicom komunikację wejścia, system wideorejestratorów i kamer wandaloodpornych, prześmiewczo nazywanych przez Prezydenta "kołowrotkami".
Czy można wierzyć w dobre intencje osoby, która publicznie i w blasku fleszy 5 maja na konferencji prasowej zapewnia o zwrocie strat finansowych poniesionych przez klub i mimo udokumentowania przez ZKŻ SSA utraconych korzyści w związku z nieudostępnieniem kibicom części trybuny "K" na mecz ze Stalą Gorzów nawet nie wykonuje odrobiny wysiłku, by odpowiedzieć na oficjalne pismo? Po raz kolejny obietnice okazują się zupełnie bez pokrycia.
Panie Prezydencie,
proszę potraktować ten list otwarty, jako zamknięcie tematu z mojej strony. Nie zamierzam z Panem wojować, wdawać się w medialną polemikę, czy organizować konferencji prasowych. Mam tylko jedną prośbę, proszę nas zostawić w spokoju i nie pastwić się dłużej nad klubem, jego dorobkiem, a przede wszystkim nad kibicami. Podjąłem się trudnego zadania poprowadzenia drużyny do końca roku. Czy to się Panu podoba czy nie, niezależnie od tego, ile kłód pod nogi mi Pan położy, a ponadto będąc przekonanym, że nie udzieli nam Pan żadnego wsparcia finansowego w tym roku, to doprowadzę klub do końca rozgrywek i nie zostawię go z żadnymi problemami, tak jak kochający to Miasto Janusz Kubicki zostawił nas.
Robert Dowhan
Prezes Zarządu ZKŻ SSA
P.S. Do ogłoszonego konkursu przystąpi Stowarzyszenie ZKŻ, które będzie w nim uczestniczyć jako właściciel ZKŻ SSA i które przygotowuje obiekt do każdych zawodów ekstraligowych, a ponadto nie posiada żadnych zaległości wobec zawodników i trenerów.