Pechowy przebieg miał czwarty wyścig niedzielnego spotkania w Gnieźnie. Prowadził w nim Kacper Gomólski, a walczący z parą gospodarzy Mikołaj Curyło po wyprzedzeniu Scotta Nichollsa, na wejściu w drugi wiraż wpadł w koleinę, co skutkowało utratą panowania nad maszyną i uderzeniem w tylne koło motocykla Kacpra Gomólskiego i groźnym upadkiem obu juniorów. Na szczęście obaj po chwili wstali z toru o własnych siłach, a sędzia wykluczył z powtórki bydgoszczanina. Jak się okazało, ten wyścig miał ciąg dalszy po meczu.
Gdy żużlowcy opuszczali już szatnię gnieźnieńskiego stadionu, do bydgoskiego juniora podeszła matka Kacpra Gomólskiego i sama postanowiła ″wymierzyć sprawiedliwość″. - Kiedy wychodziłem po meczu z szatni, podeszła mama Kacpra Gomólskiego i dwa razy uderzyła mnie w głowę - poinformował portal SportoweFakty.pl Mikołaj Curyło. - Poza tym wykrzykiwała pod moim adresem wiele niecenzuralnych słów. Nie chciałbym jednak na razie komentować tej sprawy, bo jej wyjaśnieniem ma zająć się Główna Komisja Sportu Żużlowego - wyjaśnił bydgoski junior.
Jak dowiedział się portal SportoweFakty.pl, bydgoski klub wystosował już oficjalne dokumenty skierowane do Głównej Komisji Sportu Żużlowego, która ma zająć się wyjaśnieniem całego zajścia i jego okoliczności. O sprawie będziemy Państwa informować na bieżąco.