- Cieszę się, że jestem uczestnikiem Grand Prix. To jest jednak jak już mówiłem początek drogi. Nie chciałbym, żeby dostanie się do cyklu było tym największym sukcesem. Statystowanie mnie nie interesuje, a ja czuję się na siłach, by jeszcze tę kartę Grand Prix w mojej karierze zapisać na nowo. O awans nie było łatwo i łatwo nie będzie też rywalizować o punkty w cyklu. To jednak dopiero w przyszłym sezonie. W tym roku przede mną teraz jeszcze parę szczytów do zdobycia. Sezon w Polsce i Szwecji wkracza w decydującą fazę. Zależy mi też na dobrym występie w Indywidualnych Mistrzostwach Polski. Jest jeszcze kilka medali do podniesienia z toru i będę starał się jechać w każdych zawodach na maksimum swoich możliwości - powiedział Piotr Protasiewicz.
Awans "Pepe" może być problemem dla jego polskiego klubu - Stelmet Falubazu Zielona Góra. Uczestnikami Grand Prix są również Andreas Jonsson i Greg Hancock, a regulamin Speedway Ekstraligi mówi, że od przyszłego sezonu w meczu może jechać tylko jeden zawodnik z GP. - I tu jest pole do popisu dla żużlowej centrali i działaczy. Ten przepis jest nieżyciowy i niesprawiedliwy. Dlaczego ja i moja drużyna, w której mam ważny kontrakt, mamy zostać ukarani za mój sportowy awans? Jest KSM, którym można regulować "siłę uderzeniową" drużyn i nie powinno być więcej ograniczeń. Wierzę, że ten przepis zostanie zmieniony - dodał Protasiewicz.
Jeździec klubu z Winnego Grodu stałym uczestnikiem czempionatu będzie już po raz siódmy w karierze. Wcześniej jeździec rywalizował w gronie najlepszych żużlowców świata w latach 1997-1998, 2001, 2003-2004 oraz 2006.
Źródło: pepe.pentel.pl
Piotr Protasiewicz w Grand Prix Challenge zajął trzecie miejsce