Nie spodobało się to kibicom drużyny. - Nie czytałem, ale niech mówią. Kibice nie znają sytuacji od środka, ale chyba widzą, co się dzieje, że przegrywamy wszystko i ze wszystkimi. Amatorszczyznę wykonują też żużlowcy, którzy potrafią robić w Danii po 15 punktów, a przyjeżdżają do Krakowa i zdobywają dwa lub trzy punkty. Tak naprawdę jedynymi dobrymi zawodnikami, którzy chcą jeździć, są Pyszny i Korneliussen, a reszta nie nadaje się do jazdy. Oni przyjeżdżają do nas robić sobie treningi i sparingi - powiedział Pilch w wywiadzie udzielonym Dziennikowi Polskiemu.
W wywiadzie z Arturem Gacem honorowy prezes Speedway Wandy poinformował, że środki przeznaczone na turniej o Puchar Prezydenta Krakowa to około 100 tysięcy złotych pozyskane od sponsorów i miasta. - Proszę sobie nie myśleć, że to załatwili koledzy z sekcji żużlowej. Czy uważa Pan, że te środki załatwia prezes Paweł Sadzikowski? Dziennie po dwa-trzy razy są u mnie w firmie. Dobrze mówić, że jest się prezesem... Dwa razy już mu powiedziałem: "kolego, skoro jesteś prezesem, bierzesz całą odpowiedzialność. Idź załatwiaj pieniądze i nie przychodź do mnie, bo nie zabezpieczę ci żadnych pieniędzy. Koniec". Dobrze iść do kibiców i mówić, że jest wspaniale, ale co jest wspaniale? Czy to nie jest amatorszczyzna? - pyta Józef Pilch.
Honorowy prezes krakowskiego klubu przyznał także, że ma pretensje do samego siebie. - Pewnie, że mam. Nie ingerowałem w wiele rzeczy, bo uważałem, że ludzie w klubie są na tyle rozsądni, że potrafią to robić i się znają. Chodzi o podpisywanie umów z zawodnikami oraz inne sprawy. Paweł jest naprawdę bardzo mocno zaangażowany, zresztą czasami nawet mu współczuję, ale nie ma siły przebicia. Nie wszyscy prezesi chcą z nim rozmawiać. Oddane serce jest ważne, ale nie tędy droga.
Źródło: Dziennik Polski.