Arkadiusz Rusiecki dla SportoweFakty.pl: Mam ogromny żal do naszego teamu

Drużyna Startu Gniezno przegrała w Grudziądzu 44:46. Po zawodach rozczarowania nie krył prezes zespołu Arkadiusz Rusiecki, który stwierdził, że jego drużyna była zdecydowanie słabsza na tle osłabionych grudziądzan.

- Tor był trudny, ale równy dla obu drużyn. Nie szukajmy wytłumaczenia w torze, choć w parkingu po zawodach w naszym obozie to najczęstsze tłumaczenia. Dla drużyny mającej aspiracje ekstraligowe nie ma takich tłumaczeń, tym bardziej, jeśli przegrywa zawody ze zdziesiątkowaną drużyną gospodarzy. Uczciwie rzecz biorąc strach pomyśleć co by było, gdyby Allen jechał do końca zawodów lub w jego miejsce jechałby David Ruud. Pewnie po dwunastu wyścigach bylibyśmy już może spakowani. Z perspektywy tego co się tutaj wydarzyło cieszmy się, że przegraliśmy tylko dwoma punktami, bo Grudziądz był zdecydowanie lepszym zespołem. Mam ogromny żal do naszego teamu, że pojedziemy za tydzień z Gdańskiem z nożem na gardle, bo mogliśmy jechać niemalże w komfortowej roli. Teraz już musimy jechać za 3. Wygrywając mecz z Grudziądzem nie musielibyśmy teoretycznie walczyć o bonus z Gdańskiem, więc ciężka końcówka nas czeka po tej porażce - podsumował Arkadiusz Rusiecki.

GTŻ Grudziądz wygrywając ze Startem Gniezno, nadal ma szanse na awans do ekstraligi lub baraże. Dzięki temu walka będzie toczyła się do samego końca i bez wątpienia mecze powinny być ciekawsze. - Jeżeli można szukać jakichś pocieszeń to można ich szukać w tym, że Grudziądz dalej liczy się w grze, przez co będą robić wszystko, by odbierać punkty swoim i naszym rywalom, przede wszystkim Lotosowi Gdańsk, bo Polonia Bydgoszcz zdaje się być poza zasięgiem. Chciałbym znaleźć tych pocieszeń więcej, ale ich nie dostrzegam - tłumaczył niepocieszony prezes Startu.

W Grudziądzu zadebiutował nowy nabytek Startu, Jesper B. Monberg. Debiut nie należał do udanych, gdyż Duńczyk zdobył w trzech biegach 3 punkty. Zawodnika nie przekreśla jednak Arkadiusz Rusiecki, który przyznał, że w kolejnym meczu potrzebne są zmiany, jednak niekoniecznie w przypadku Monberga. - Trudno po takim meczu i jego przebiegu oceniać do końca postawę zawodnika. Nie był to oszałamiający występ, ale każdy zawodnik wchodzący do zespołu potrzebuje trochę czasu. Pamiętam jak dwa lata temu przyjechał tutaj Peter Ljung zakontraktowany także w trakcie sezonu i miał fatalne zawody, a później stał się liderem drużyny wspólnie z Krzyśkiem Jabłońskim, więc nie wyciągałbym tutaj zbyt pochopnych wniosków. Czy pojedzie w następnym meczu? Trudno powiedzieć. Ten wynik zadecydował o tym, że trzeba dokonać dalszych roszad w zespole. Trudno powiedzieć czy będą one dotyczyć Monberga czy drugiej naszej pary, zdecydowanie najsłabszej jak się okazuje. Na pewno pokażą to przygotowania do niedzielnego meczu - zakończył Rusiecki.

Źródło artykułu: