Robert Miśkowiak: Myślę o startach w Ekstralidze

Robert Miśkowiak był liderem drużyny prowadzonej przez Witolda Skrzydlewskiego, która w meczu charytatywnym pokonała zespół Janusza Ślączki. Niespełna 28-letni żużlowiec zdobył w pięciu startach 14 punktów.

- Zawody były bardzo fajne i zarazem pożyteczne. Działacze mogli zobaczyć poszczególnych zawodników, którzy być może przyjdą do Łodzi w przyszłym sezonie. Cieszę się też z tego, że była to impreza charytatywna na szczytny cel, aby pomóc choremu chłopcu. Więc chylę czoła organizatorom, którzy poczynili takie ruchy - powiedział Robert Miśkowiak.

Podczas niedzielnych zawodów było widać, że mistrz świata juniorów z 2004 roku dobrze czuje się na łódzkim owalu. Czy zawodnik chciałby startować w Orle? - Nigdy nie mów nigdy. Dobrze mi się jechało na tym torze, mam szybki sprzęt i to było widać, bo wygrywałem starty i to zdecydowanie. Pilnuje bardzo siebie, prowadzę sportowy tryb życia i tego efekty widać po mojej postawie na torze. Oby tak dalej - mówi wychowanek Polonii Piła.

Dla Miśkowiaka niedzielne zawody, były jednymi z ostatnich w tym sezonie. Jak zatem zawodnik podsumowuje kończący się sezon w swoim wykonaniu? - Sezon w moim indywidualnym wykonaniu nie jest najgorszy, bo robię swoje punkty. Wraz z Norbertem Kościuchem zdobyliśmy brązowy medal Mistrzostw Polski Par Klubowych i nie jeden klub chciałby mieć na swoim koncie takie osiągnięcie. Ale jak widać, nie mieliśmy do końca stworzonych dobrych warunków w Poznaniu. Jeżeli chodzi o płatności, to było różnie i dlatego drużyna powolutku się wykruszała, za czym szedł sportowy wynik. Byliśmy i jesteśmy w takim miejscu, jakim jesteśmy, z czego ja osobiście nie jestem zadowolony, gdyż uważam że Poznań zasługuje na żużel na dobrym poziomie - uważa zawodnik.

Po dwóch sezonach startów w zespole PSŻ Lechma Poznań, zawodnik odchodzi ze stolicy wielkopolski? - Jeżeli sytuacja w Poznaniu nie zmieni się to nie wykluczam odejścia z Lechmy Poznań, gdyż muszę mieć klub stabilny, aby podnosić swoje umiejętności. Żeby tak było, to do tego jest potrzebna systematyczna płaca i inwestycje w sprzęt - mówi. - Myślę, że przy propozycjach z I ligi, bądź Ekstraligi to zapewne każdą z nich rozpatrzę . Wszystko się niebawem okaże, mamy dopiero wrzesień i wszystko przed nami - dodaje "Misiek".

Od pewnego czasu mówi się, że przyszłość łódzkiego żużla stoi pod wielkim znakiem zapytania. Było to widać podczas niedzielnych zawodów i przekonał się o tym sam Miśkowiak. Czy zdaniem doświadczonego zawodnika, łódzki żużel może istnieć bez wsparcia rodziny Skrzydlewskich? - Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie. Ja tutaj przyjeżdżam raz do roku, a ostatni raz byłem tutaj chyba z pięć lat temu. Więc nie wiem, jak to wygląda dokładnie. Wiem, ze głównym sponsorem jest pan Witold Skrzydlewski i myślę, że będzie sponsorował łódzki speedway w przyszłym roku. Jest to fajnie i solidnie prowadzone. Jak mi wiadomo klub jest fajnie i solidnie prowadzony, czego dużą zasługą jest pomoc Pana Skrzydlewskiego - kończy.

Korzystając z okazji chcę podziękować moim sponsorom za okazaną pomoc oraz współpracę, którzy są ze mną w każdym momencie bez względu na wynik a są to:

Fachowiec, Mercedes Benz Jan i Andrzej Garcarek, BHP Oszczęda, Centrum kosmetyki samochodowej U Karola oraz Pawłowi Tomkowiczowi z PRS.

Komentarze (0)