Rune Holta, choć słabo zaczął występ w Gorican, w kolejnych startach zbierał punkty, które ostatecznie dały miejsce w półfinale, po zwycięstwie nad Jarosławem Hampelem w biegu 20. W półfinale Norweg z polskim paszportem walczył z całych sił o awans do finału. - Było naprawdę blisko. Ten półfinał był naprawdę emocjonujący. Strasznie żałuję, bo mogłem awansować. Nie wiem, ile zabrakło. Może 10 centymetrów? Na jednym z wiraży doszło do kontaktu z Andreasem Jonssonem. Straciłem przez to kilka metrów. Starałem się gonić do samego końca. Na ostatnim wirażu poszedłem już na całość, ale tak jak wspomniałem, trochę zabrakło do szczęścia - uważa Rune Holta.
Mimo braku awansu do finału, dla Holty, który przed rokiem zakończył cykl na czwartym miejscu, występ w Gorican był jednym z najlepszych w sezonie. W Chorwacji zdobył 9 punktów. Ostatni tak dobry występ Holty to inauguracyjna runda w Lesznie, gdzie również uzbierał 9 oczek. - Rzeczywiście, biorąc pod uwagę ten nieudany sezon, występ na Stadionie Milenium był niezły. Niepowodzenia w dużej mierze biorą się z kłopotów z nadgarstkami, które dokuczają mi przez cały sezon. W Gorican było nieco lepiej, tor był bardzo dobrze przygotowany. Nie odczuwałem takiego bólu, jak w niektórych innych zawodach - wyjaśnia Holta.
Wiele mówi się o tym, że po wypadnięciu z cyklu Grand Prix, dla Rune Holty może być to ostatni sezon w gronie najlepszych żużlowców świata. Zapytaliśmy Rune w Gorican, czy było to jego przedostatnie Grand Prix w karierze. - Trudno mi jeszcze odpowiedzieć na to pytanie. Być może tak, a może jednak nie - odpowiada trochę tajemniczo Holta. - Przede mną jeszcze ostatnie zawody w Gorzowie. Po nich wszystko przemyślę i podejmę decyzję, co dalej - kończy Holta, który z dorobkiem 53 punktów zajmuje trzynaste miejsce w klasyfikacji przejściowej cyklu SGP 2011.
Z Gorican dla SportoweFakty.pl
Maciej Kmiecik