- Jesteśmy bardzo szczęśliwi z faktu, że Greg już w Gorican zapewnił sobie tytuł mistrzowski. Byliśmy bardzo skupieni przed tymi zawodami. Wiedzieliśmy, że jesteśmy już blisko, ale jednocześnie daleko od tytułu. Potrzebna była koncentracja do samego końca. Na szczęście wszystko skończyło się po naszej myśli. Greg ma złoto. Wszyscy jesteśmy ogromnie szczęśliwi i możemy spokojnie już jechać do końca sezonu w Grand Prix - powiedział po zawodach w Gorican Rafał Haj.
W wielkim finale Greg Hancock zajął czwarte miejsce. Czy fakt, że kilka minut wcześniej zapewnił sobie tytuł, rozluźnił Amerykanina? - Ciężko powiedzieć, czy z Grega zeszło już powietrze. Myślę, że przegrał trochę start i dlatego nie stanął na podium. Nie rozpaczamy jednak z tego powodu. Wyjeżdżamy stąd szczęśliwi. Kochamy Gorican i zawsze będziemy mieli z tym miejscem wspaniałe wspomnienia - podkreśla Haj.
Kiedy Greg Hancock zdobywał w 1997 roku pierwszy tytuł mistrzowski, Rafałowi Hajowi wówczas nie śniło się, że będzie miał okazję świętować 14 lat później drugie złoto Amerykanina, będąc członkiem jego teamu. - Tamten sukces Grega widziałem z zupełnie innej perspektywy. Pracuję w jego teamie już od ośmiu lat. Zdobyliśmy wspólnie brąz i srebro. Teraz jest złoto do kolekcji. Mam więc komplet medali zdobyty w trakcie współpracy z Gregiem - cieszy się były żużlowiec.
Ostatnie dwa sezony to dominacja w światowym żużlu najbardziej doświadczonych zawodników. Gdzie zdaniem Rafała Haja tkwi klucz do sukcesu? - Obaj mieli akurat w tych dwóch sezonach znakomitą dyspozycję. Tomasz dominował przed rokiem, a w tym sezonie wszystko zagrało Gregowi. Nie doszukiwałbym się tu jakiejś szczególnej zależności, że wygrywali akurat najstarsi żużlowcy cyklu. Może w przyszłym roku uda się wyśrubować kolejny rekord - dodaje.
Na złoty medal Grega Hancocka pracował cały team, któremu oprócz rodziny, nowy mistrz świata w pierwszym rzędzie pospieszył z gratulacjami. - Każdy z nas ma swoją robotę. Wiemy za co kto odpowiada. Każdy z nas musi wnieść coś do tego teamu. Wszystko nam w tym sezonie zagrało i jesteśmy bardzo szczęśliwi. Wspólnie cieszymy się tym sukcesem Grega - dodaje.
Gorican to wyjątkowe miejsce dla Grega Hancocka. Nie tylko z uwagi na to, że właśnie tutaj zapewnił sobie drugi złoty medal. Również w Chorwacji w poprzednim sezonie, który do połowy nie układał się po myśli Amerykanina, wygrał i ruszył w górę klasyfikacji cyklu. - Dokładnie. Tutaj w Gorican zrobiliśmy tyle punktów, że zapewniliśmy sobie spokojny byt w ósemce, a później na bazie tego sukcesu poszliśmy w górę tabeli, kończąc zmagania na piątej pozycji. Jeżeli tata Juricy Pavlica założy kiedyś drużynę ligową w Chorwacji, pewnie Greg chciałby w niej jeździć, bo tutejszy tor wybitnie mu odpowiada - kończy z uśmiechem Rafał Haj.