- Te zawody zaczęły się dla mnie niezbyt dobrze. Miałem kilka wypadków. Po trzech czy czterech wyścigach wyglądało na to, że nie załapię się nawet do półfinału. Zmieniłem jednak kilka rzeczy w motocyklu i można powiedzieć, że wróciłem do zawodów. Nazbierałem dziewięć punktów i awansowałem do pierwszej ósemki. Wybrałem niebieski kask, czyli drugie pole startowe i miałem naprawdę dobry start, po którym zakwalifikowałem się do finału. A w nim udało się wygrać (śmiech). Cieszę się, że udało mi się nazbierać tyle punktów, ile tylko mogłem. Wciąż jestem na szczycie! - powiedział specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl Andreas Jonsson.
Szwed zajmuje drugie miejsce w klasyfikacji generalnej cyklu Grand Prix. - Na ten moment mam dużą szansę na srebrny medal. Ale pamiętajmy, że do końca pozostała jeszcze jednak runda w Gorzowie i walka będzie tam bardzo zażarta. Mam świadomość tego, że to będą bardzo trudne zawody dla mnie. Będę musiał być skoncentrowany i postarać się w każdym biegu zdobywać maksymalną ilość punktów. Po moim ostatnim wyścigu mam zamiar spojrzeć w program i powiedzieć Andreas, dobra robota - stwierdził "AJ".
Lider Stelmet Falubazu ma tylko jeden punkt przewagi nad trzecim w klasyfikacji generalnej Jarosławem Hampelem. - To żadna przewaga. Myślę, że jeszcze wszystko może się zmienić. Muszę zaliczyć fantastyczne zawody w Gorzowie, by utrzymać drugą pozycję. W przeciwnym wypadku będzie ciężko o srebrny medal - ocenił.
Andreas Jonsson jest w tym sezonie w imponującej formie