Rafael Wojciechowski: Praktycznie wszyscy jechali w kratkę

Porażką na własnym torze Start Gniezno mocno skomplikował sobie sytuację w barażowej rywalizacji z Włókniarzem Częstochowa. Kierownik zespołu, Rafael Wojciechowski przyznał, że rywale byli po prostu zespołem lepszym.

4-punkty straty - z takim bagażem czerwono-czarni udadzą się pod Jasną Górę. - Nie jest to komfortowa sytuacja. Nie wiadomo, jak do tego rewanżu podejdziemy. Na pewno będzie na ten temat dyskusja z zawodnikami. Włókniarz był lepszy. Można powiedzieć, że mieliśmy trochę pecha, słabiej pojechał Woffinden, ale rywale wygrali zasłużenie - powiedział Wojciechowski.

Nawierzchnia, na której rywalizowali zawodnicy pozwalała osiągać bardzo dobre rezultaty czasowe, co przełożyło się również na jakość widowiska. Po zawodach zawodnicy Włókniarza twierdzili, że sytuacja ta im sprzyjała. - Trudno teraz ocenić, czy takie przygotowanie toru było błędem, zawodnicy twierdzili, że będzie to najlepsze rozwiązanie. Przypuszczam jednak, że niezależnie od przygotowanej nawierzchni Włókniarz postawiłby równie twarde warunki - ocenił Wojciechowski.

Słaby występ przeciw swojej dawnej drużynie zaliczył Tai Woffinden. Brytyjczyk wywalczył 4 "oczka" w pięciu startach, co z pewnością nie zadowoliło ambicji jego i kibiców. - Widać, że runda finałowa w wykonaniu Taia jest troszeczkę słabsza - stwierdził kierownik zespołu z Grodu Lecha. - Przede wszystkim nie jest to zawodnik tak regularny, wygrywający tyle wyścigów, co wcześniej. Sądzę, że gdzieś tkwi tego przyczyna, nie znamy jej jeszcze. Jego postawa w niedzielnym meczu nas rozczarowała - dodał.

Dobry występ zanotowali tymczasem wychowankowie Startu. Oskar Fajfer w czterech biegach "uzbierał" 8 punktów, a Mirosław Jabłoński, który zastępował Jespera B. Monberga, był liderem zespołu. - Szkoda, że nie wykorzystaliśmy Oskara Fajfera w rezerwach. Rozmawialiśmy jednak na ten temat z jego ojcem i ciężko było puścić zawodnika bieg po biegu, ze względu na trudność w ostudzeniu silnika - tłumaczył Wojciechowski. - Taka rezerwa mogłaby się okazać wtedy nieskuteczna. Po drugie najlepiej radził on sobie z wewnętrznych pól, a nie było zbyt wielu możliwości, aby tam go wystawić. Poza tym praktycznie wszyscy jechali w kratkę, bo biegach mniej udanych przychodziły lepsze. Zawodnicy dali z siebie wszystko, pokazali na co ich stać - zakończył działacz.

Komentarze (0)