Robert Sawina: Zespół się skompromitował i powiem tyle. To są zawodowcy i nie rozumiem, jak dwójka liderów może razem zrobić tyle punktów. Gdyby jeszcze walczyli... Szkoda słów i mojego zdrowia. Kolejny raz zawiódł Pedersen. Ja rozumiem zmęczenie finałem w Vojens, ale Duńczyk zawodzi kolejny raz i co najgorsze w najważniejszych momentach sezonu i spotkań. Myślę, że niektórym przyda się taki zimny prysznic. Jak widać, zawodowstwo przez duże "Z" nie przez wszystkich jest pojmowane tak samo.
Mirosław Korbel: Jestem niewiarygodnie szczęśliwy. Bałem się bardzo o wygraną na początku. W połowie meczu czułem, że wygramy, bardziej potem chciałem bonusa. To, co zrobił Maciej Kuciapa to był obłęd, wariactwo i szaleństwo, ale uściskałem go bardzo mocno, kiedy zjechał do boksu. Tym razem pojechali wszyscy i o to chodzi. W żużlu wygrywa drużyna, nie indywidualności.
Bjarne Pedersen: Nie potrafię odpowiedzieć, co się ze mną stało w dwóch ostatnich biegach. 15. wyścig za bardzo jechaliśmy z moim partnerem w krawężnik, a rywal napędzał się pod bandą i bezlitośnie wykorzystał naszą zbyt asekuracyjną jazdę. W sobotę byłem szczęśliwy, dzień później niestety jestem bardzo smutny.
Krzysztof Jabłoński: Jeśli oczekujesz ode mnie komentarza po spotkaniu, to nie mam nic do powiedzenia. Dziękuję.
Renat Gafurov: Dobrze było wrócić na ten tor, jeździć dla tej publiczności. W tym sezonie mam bardzo "pod górkę", ale mam nadzieję, że pokazałem kawał dobrego żużla. Rybnik postawił twarde warunki, a my nie mieliśmy za bardzo argumentów. Pytano mnie, czy wrócę do Rybnika? Na razie mam kontrakt w Gdańsku. I tyle mojej odpowiedzi.
Piotr Świderski: W ostatnim biegu cały czas szukałem Maćka, ale nie za bardzo mogłem mu pomóc. Gdzieś tam czułem jednak podświadomie, że sobie poradzi. W końcu u nas wszystko zagrało i wygraliśmy. Mój komplet cieszy, ale to nieważne. Pokazaliśmy kawał dobrego żużla.
Maciej Kuciapa: Cóż mogę powiedzieć? Udało się i tyle (śmiech). A tak poważnie. Byłem niewiarygodnie zdeterminowany. Widziałem, że Pedersen z Gafurovem kurczowo trzymają krawężnik, zatem ja troszkę ich postraszyłem przy nim, a potem zacząłem orbitować. Z wyjścia z przedostatniego wirażu wcale nie byłem jeszcze pierwszy, jak można sądzić. Nie chciałem zamykać swoich rywali przy krawężniku, wtedy mogłoby to zakończyć się karambolem. Pojechałem ponownie szeroko i zdobyłem dwa punkty.